Radykalna akceptacja: mała osobista oaza
Zawsze myślałem, że akceptacja jest przeciwieństwem działania, ale nie musi tak być. Radykalna akceptacja nauczyła mnie nie torturować siebie.
„Radykalna akceptacja” to koncepcja, która może nie brzmieć znajomo dla wielu, ale którą poznałem już po kilku latach terapii.
Radykalna akceptacja, ściśle związana z praktyką „uważności” , medytacji, uważności … które tak dużo piją z buddyzmu; ma to wiele wspólnego z nie osądzaniem, odkładaniem na bok skarg i, w skrócie, akceptowaniem rzeczywistości taką, jaka jest, zamiast cierpieć, zastanawiając się, jak byśmy chcieli.
Więc staram się nie oceniać. Staram się żyć bez skupiania się na moich oczekiwaniach , na moich uprzedzeniach; skupianie się na tym, co postrzegają moje zmysły, na doświadczeniach i emocjach, które przeze mnie przechodzą, których nie muszę porządkować od „najlepszego” do „najgorszego”.
Ponieważ radykalna akceptacja, przynajmniej z mojego doświadczenia, znacząco poprawia jakość twojego życia . Radykalna akceptacja ułatwia codzienne życie, oczyszcza od wewnątrz, poprawia relacje z innymi ludźmi.
Ale od kiedy to ludzie, którzy walczą z niesprawiedliwym społeczeństwem, przyjmują bez względu na wielkie niepowodzenia tego samego społeczeństwa i wszystkie niesprawiedliwości, które nim rządzą?
Czy nie znamy zdania wielkiej Angeli Davis : „Nie akceptuję już rzeczy, których nie mogę zmienić; teraz zmieniam rzeczy, których nie mogę zaakceptować ”? Od kiedy konformizm doprowadził do jakiejś wielkiej zmiany społecznej?
To była dla mnie wielka sprzeczność terapeutycznej nauki , którą prowadziłem. Nie mogę zrezygnować. Nie mogę się dostosować. Tak bardzo jak kobieta, lesba i wariat, która jest gwałcona przez to społeczeństwo; jako towarzysz, który solidaryzuje się z siostrą, walczy i próbuje zaprzestać odtwarzania wyuczonych ideologii, które szkodzą reszcie uciskanych.
Nie mogłem się powstrzymać od zastanawiania się, czy nie traktowaliśmy priorytetowo własnego szczęścia w taki sposób, że zaniedbaliśmy czynniki społeczne, które stanęły na drodze tego szczęścia. Gdybyśmy nawet nie byli samolubni; ok, mam dom i jedzenie i teoretycznie nie powinnam narzekać, ale kto nie ma tego, co ja?
A jednak stopniowo udało mi się pogodzić praktykę radykalnej akceptacji z moją bojowością polityczną i szkoleniem ideologicznym, z aktywizmem na wszystkich polach. Powiedziałbym nawet, że bez radykalnej akceptacji walka o inne społeczeństwo stałaby się dla mnie niemożliwa; Byłbym zbyt zajęty płaczem z frustracji, by zmienić wszystko, co nie jest w mojej mocy, lamentując nad życiem, które musiałem żyć.
Chodzi mi o to, że akceptacja nie jest sprzeczna z aktorstwem . Zaakceptowanie, że żyję w głęboko mizoginistycznym społeczeństwie, o patriarchalnej strukturze, nie oznacza siedzenia bezczynności poprzez obserwowanie, jak rośnie liczba morderstw kobiet z powodu przemocy seksistowskiej każdego dnia. Nie; Zaakceptowanie głęboko zakorzenionych problemów, z którymi żyję, oznacza uznanie, że bez względu na to, jak wielkie mam prawo do narzekania i lamentowania przez cały dzień, niczego nie zmienię ani nie będę w stanie złagodzić bólu w obliczu przemocy, z którą się spotykam.
Tak radykalna akceptacja nauczyła mnie, czego nie mogę zmienić, a czego nie . Nauczyło mnie poruszania się, działania bez późniejszego dręczenia się za to, że nie osiągnąłem wszystkiego, co chciałem osiągnąć. Krótko mówiąc, nauczył mnie akceptować, a nie dostosowywać się.
Nauczyło mnie jak najbardziej integrować moje działania i dobre samopoczucie ; ponieważ nieuniknione jest cierpienie w społeczeństwie, które utrwala nasze cierpienia, ponieważ jest nieuniknione, że uświadomienie sobie niesprawiedliwości, które rządzą tym samym społeczeństwem, jest nieuniknione.
Ale nie jest nieuniknione, aby ciąć swoje straty bólem, gdy staje się on niewyczerpanym cierpieniem i nie wnosi nic do ciebie ani do społeczeństwa, które zamierzasz zmienić. I to, że ból jest częścią życia, ale nieokreślone cierpienie nie musi być, jeśli nauczymy się nim zarządzać i łagodzić go w małych dawkach.
Dlatego akceptacja jest konieczna do działania . Nieustanne męczeństwo, poczucie winy i frustracja nie ułatwiają mi życia ani nie są motorem zmian społecznych. Jeśli zaakceptuję moje okoliczności, jeśli zaakceptuję ramy, w których się poruszam, znacznie łatwiej będzie mi zarówno znieść niesprawiedliwości, którym na razie nie mogę zapobiec, jak i walczyć z tymi, przeciwko którym mogę wnieść ziarno piasku.
Bo akceptacja nie jest i nie musi być tym samym, co rezygnacja, jak konformizm. Akceptacja to pierwszy krok, aby zacząć coś zmieniać.