Nasi rodzice się starzeją, jak się nimi opiekujemy?
Demián Bucay
Nie należy tego robić z obowiązku, spłaty rzekomego niespłaconego długu lub poczucia winy. Dbajmy, nie zaniedbując naszego życia i ich życzeń
Jest jeden fakt, który martwi nas każdego dnia bardziej: starość naszych rodziców. Po pierwsze, fizyczne lub psychiczne osłabienie tych, którzy kiedyś się nami opiekowali, może być trudne do zniesienia. Z drugiej strony, niejednokrotnie rosnące zapotrzebowanie na czas i troskę prowadzi do przeciążenia, któremu towarzyszy poczucie winy i wyrzuty sumienia . Co możemy zrobić w tej sytuacji? Czy istnieje sposób, aby rodzice i dzieci, którzy muszą się nimi opiekować, cierpieli jak najmniej?
Jak dbać o rodziców, gdy są starsi
„Opiekowali się nami, kiedy byliśmy dziećmi, więc teraz nasza kolej, aby się nimi zająć”. To dobrze znane zdanie zawiera bardzo szlachetną ideę, ale ma problem z tym, że opiera się na kryteriach komercyjnych: „Dałeś mi to, więc teraz jestem ci to winien”.
Zgodnie z tą logiką, dzieci zaciągają dług u swoich rodziców do tego stopnia, że otrzymują ich opiekę do dnia, w którym w końcu będą w stanie je spłacić, opiekując się nimi.
Właściwie, kiedy mówimy o miłości, trudno jest wykonać obliczenia. To, że dzieci są dłużne rodzicom za to, co od nich otrzymały, brzmi trochę dziwnie. Mówi się też, że dług u rodziców nie spłaca się wraz z nimi, ale z samymi dziećmi. Prawda jest taka, że nadal mówimy o obliczeniach i wymianie.
To, co rodzice dają swoim dzieciom, nie generuje żadnego zadłużenia, nie wymaga „spłaty” ani późniejszej „spłaty”
Jeśli już, „zapłatą” jest posiadanie zdrowych dzieci; „zapłatą” za ich wychowanie jest zobaczenie, jak mogą się rozwijać w świecie; „zapłatą” za miłość, którą im dajemy, jest radość, jaką daje miłość, nie oczekując niczego w zamian.
To nie jest wymiana, to miłość
Nawet najbardziej fundamentalna rzecz, którą im daliśmy, samo życie, nie wymaga żadnego odpowiednika, ponieważ dając je otrzymaliśmy ogromną, niewymierną nagrodę bycia rodzicami, patrzenia, jak rosną.
Dlatego wyliczenie długu również nie służy, gdy mówimy o naszych rodzicach. Niejednokrotnie myślimy, że opieka nad nimi na starość jest obowiązkiem, który musimy przyjąć, chociaż generalnie nie wykonuje się go z wielką dobrą wolą.
Byłoby pożądane, abyśmy się nimi zaopiekowali, motywowani pragnieniem, aby przeszli przez ten etap w najlepszy możliwy sposób, zamiast myśleć z poczucia winy: „Po wszystkim, co dla mnie zrobili, nie mam innego wyjścia”.
Możemy być wdzięczni; ale jeśli tak, to właśnie dlatego, że znajdujemy się poza logiką wymiany
Czasami dzieci przekraczają własne granice pod opieką rodziców. Nie jest łatwo ustalić, kiedy się je krzyżuje; Jednak gdy opiekun czuje, że jego życie zatrzymało się zbyt długo lub że irytacja i uraza zaczynają pojawiać się na pierwszym planie, może zbliżać się do granicy porodu.
Jeśli przekraczamy samych siebie, narażamy się na poważne ryzyko: zbytnie zaniedbując własne życie, troszcząc się o drugiego pełnego wyrzutów lub sprawiając, że czuje, że jest dla nas ciężarem.
Kiedy te granice zostaną przekroczone, rozważ potrzebę uzyskania profesjonalnego wsparcia, aby nasza miłość pozostała nienaruszona
Towarzysz w trudnych chwilach
Kiedy moje pierwsze dziecko miało kilka tygodni , przychodziła godzina, kiedy zaczynał płakać i nie przestawał. Nosiłem go w ramionach, kołysałem, rozmawiałem, wkładałem do wózka, prowadziłem, robiłem wszystko, co przychodziło mi do głowy, żeby go uspokoić… ale nic nie działało. Prawie zawsze był wyczerpany. Powiedziałem swojemu terapeucie, co się dzieje, a on powiedział:
- Pomyśl o tym, co musi czuć: nic nie rozumie, dostrzega w swoim ciele rzeczy i nie rozumie, o co chodzi, nie ma jak się wyrazić, mówisz do niego, a on nie rozumie słów … To musi być dość trudne, nie sądzisz?
- Masz rację - powiedziałem.
- Więc - kontynuował - nie chcę go uspokoić, nie próbuj sprawiać, żeby przestał płakać. Zamiast tego staraj się towarzyszyć mu w tym, co się z nim dzieje.
„Towarzysz mu w tym, co się z nim stanie”. Ulga, jaką wywołało we mnie to zdanie, była ogromna. Od tego dnia każdego popołudnia, kiedy płakałem z synem w ramionach, koncentrowałem się na towarzyszeniu mu i pocieszaniu go, a nie na ukrywaniu tego, co się dzieje. Miałem lepszy czas i szczerze, myślę, że on też. Z naszymi starszymi rodzicami znajdujemy się w podobnych sytuacjach.
Właściwie wszystko, co możemy zrobić, to towarzyszyć im w tym, co się z nimi dzieje.
Jeśli skupimy się na ich „ratowaniu”, na zmianie obiektywnej rzeczywistości, być może unikamy robienia tego, co najważniejsze : bycia tam, z nimi, bez względu na to, co się dzieje.
Puść swoje własne pragnienia
Inną bardzo kontrowersyjną kwestią jest sposób, w jaki staramy się przedłużyć życie naszych starszych, choćby tak było. Dłuższe życie nie zawsze jest pożądane, zwłaszcza gdy nie jest to to, co człowiek wybiera dla siebie.
Mój pradziadek ze strony ojca był nałogowym palaczem. Mówią, że szczycił się tym, że używał tylko jednego zapałki dziennie: pierwszego rano, a potem zapalał każdego nowego papierosa niedopałkiem poprzedniego. Miał około 75 lat, kiedy mój ojciec i dziadek zabrali go do lekarza, gdyż jego stan zdrowia pozostawiał wiele do życzenia. Lekarz zbadał go i stwierdził, że zgodnie z oczekiwaniami jego płuca były poważnie uszkodzone.
„Musisz natychmiast rzucić palenie” - powiedział lekarz do mojego pradziadka, kiedy skończył go badać. W przeciwnym razie umrze za kilka miesięcy.
„A jeśli rzucę palenie”, powiedział mój pradziadek, „jak długo będę żyć?”
„Jeśli rzucisz palenie…” odpowiedział lekarz, uśmiechając się z nadzieją, „możesz żyć przez dziesięć lat!”
-Dziesięć lat bez palenia! zawołał mój pradziadek. Jesteś szalony.
Gdyby lekarz powiedział „pięć lat”, może mój pradziadek by się zgodził, ale dziesięć to za dużo. Kontynuował palenie jak zwykle i zmarł dwa lub trzy lata później.
Nie chodzi o przepraszanie za papierosy lub inne szkodliwe zachowanie. Ta anegdota podkreśla, że opieka zdrowotna, w sensie jak najdłuższego życia, nie jest jedyną rzeczą, którą musimy brać pod uwagę. Musimy także zastanowić się, jakie życie będzie miała dana osoba, a przede wszystkim, co ona chce. Może dla mojego pradziadka trzy lata palenia były w rzeczywistości lepsze niż dziesięć lat bez palenia… Czy możemy ocenić, co było dla niego naprawdę lepsze?
Uwzględnienie życzeń naszych starszych rodziców, rozważenie, co jest dla nich sensowne, jest zadaniem, o które musimy szczególnie uważać, nawet jeśli oznacza to rezygnację z naszych samolubnych pragnień, aby mieć ich przy sobie trochę dłużej.
4 klucze do opieki nad starszymi
Gdy nasi rodzice się starzeją, sytuacja może się skomplikować. Dobrze jest mieć jasność co do tego, co jest najważniejsze.
1. Bądź realistą
Musimy dokładnie ocenić nasze oczekiwania dotyczące zdrowia naszych rodziców. Realistyczne podejście do tej kwestii pomoże nam uniknąć frustracji i lepiej zaplanować opiekę i pomoc.
2. Szanuj swoje życzenia
O ile możliwości naszych starszych są zmniejszone, są oni pełnoprawnymi dorosłymi z długim życiem. Powinniśmy być wobec nich protekcjonalni i nie osądzać ich jako niezdolnych do zrozumienia lub podjęcia decyzji. Na przykład nie powinieneś ukrywać przed nimi informacji o swoim zdrowiu; możemy odmawiać im możliwości decydowania o sobie.
3. Zawsze pytaj
Musimy konsultować się i słuchać naszych rodziców zarówno w zakresie ich leczenia i opieki, jak i sposobu organizacji ich czasu. W niektórych przypadkach, takich jak ciężka demencja, możemy założyć, że nie będzie odpowiedzi lub będzie bez znaczenia, ale warto spróbować.
4. Pozwól sobie na smutek
Procesy powolnego niszczenia pociągają za sobą w pewnym sensie utratę osoby. Posiadanie czasu i kogoś, z kim można podzielić się tym smutkiem, będzie kluczowe dla radzenia sobie z sytuacją bez konieczności uzbrojenia się w „emocjonalną zbroję”, której później trudno się pozbyć.