„Nie pozwól, żeby smakowało źle, ale …”
Ferran Ramon Cortes
Istnieją dwa sposoby mówienia innym. Pierwsza, uzasadniona i konstruktywna, wyraża to, co obserwujemy lub czujemy. W drugim wyrażamy wyrok.
Javier uwielbia pisać w wolnym czasie. Zawsze opowiadał swoim przyjaciołom krótkie historie na urodziny lub przy każdej nadarzającej się okazji.
Cztery lata temu dokonał wielkiego skoku i opublikował swoją pierwszą powieść. Spotkał się z zaskakującym przyjęciem i otrzymał wiele komplementów od znajomych, a także od anonimowych czytelników, którzy ku jego zdziwieniu napisali do niego z gratulacjami za książkę. Wobec niezwykłego rezultatu tego pierwszego doświadczenia zachęcił go do napisania drugiego dzieła.
Po półtora roku intensywnej pracy nocnej (Javier pracuje w dużej firmie i musi kraść czas ze snu, żeby móc pisać) dwa miesiące temu udało mu się to opublikować. Jak za pierwszym razem zaczął otrzymywać e-maile z opiniami swoich czytelników.
Anonimowy czytelnik jego pierwszej książki przesłał mu następującą wiadomość: „Drogi Javier, przeczytałem Twoją drugą książkę. Chociaż bardzo mi się podobało to czytanie, historia, którą opowiadasz, jest dla mnie bardzo odległa i trudno mi było wczuć się w bohaterów… ”.
Javier bez wątpienia wolałby komplement, ale mimo wszystko cenił tę opinię bardzo pozytywnie , ponieważ pokazała mu, że stawiając na niekonwencjonalną historię, tak jak to zrobił, ryzykował utratę części swojej publiczności. Było to cenne nauczanie, które pomogło mu rozwijać się jako pisarz.
W tym samym tygodniu otrzymał kolejną opinię: „Dziękuję za wspaniałą drugą książkę. Czułem się absolutnie utożsamiany z bohaterem. Weszłam w historię od pierwszej strony. Wydawało się, że jest napisane dla mnie ”.
Javier nie tylko uwielbiał ten e-mail , ale także odkrył, że taka specjalna historia może sprawić, że straciłby opinię publiczną, ale jednocześnie niezwykle łączył się z tymi, którzy zostali w niej odzwierciedleni. Ponownie komentarz pomógł mu rozwinąć się jako pisarz.
Tego samego dnia otrzymał trzeci e-mail: „Javier, przeczytałem Twoją drugą książkę. W zaufaniu i nie pozwól, by smakowało źle, pokazuje, że jeszcze tego nie wypracowałeś ”.
Javier wpatrywał się w ekran. Ten czytelnik nie polubił książki. I nie dlatego, że nie łączył go z historią lub dlatego, że znudził się czytaniem. To była jego wina, bo „nie zadziałało to na zewnątrz . ” Wspominając noce, kiedy mimo zmęczenia zmuszał się do pisania, popołudnia spędzane w bibliotece w poszukiwaniu informacji i męczące godziny poprawiania, zawsze w weekend, szorstko kasował pocztę , sprawiając, że zniknie ze skrzynki odbiorczej.
Wszystko można powiedzieć … jeśli wiemy jak
To historia ołowiu w skali emocjonalnej; ta wyimaginowana skala, która kontrastuje to, co pozytywne i negatywne, które robimy w związku , i która mówi nam, czy jest w dobrym zdrowiu.
Javier zawsze odpowiada na e-maile swoich czytelników. Nigdy na to nie odpowiedział: nadmiar ołowiu doprowadził do zerwania relacji między anonimowym czytelnikiem a pisarzem amatorem. Ale poza anegdotą jest to opowieść, która ilustruje szkody, jakie wyrządzamy naszym związkom, gdy źle krytykujemy , gdy za jej pośrednictwem oceniamy innych.
Chodzi o przekazanie obserwacji, a nie ocenianie z krytyką.
Zasadniczo istnieją dwa sposoby mówienia innym rzeczy , zwłaszcza tym, których nie lubimy:
- Pierwszym jest wyrażenie w pierwszej osobie tego, co czuję lub co obserwuję. Jest to zawsze słuszny i zwykle konstruktywny sposób , ponieważ najczęściej prowokuje do pogodnej refleksji u drugiego.
- Po drugie, zamiast wyrażać to, co czuję lub obserwuję, idę o krok dalej: wyciągam z tego wnioski i przekształcam moją krytykę w osąd drugiego. Ten rodzaj krytyki nie jest konstruktywny. Tylko ludzie o dużym bezpieczeństwie osobistym zaakceptują to i zastanowią się nad tym. Większość ucierpi z powodu arbitralności wyroku, wyroku, który nie wnosi żadnej wartości.
Wyobraźmy sobie, że ktoś podnosi do nas głos. Możemy powiedzieć: „Twój ton głosu mnie boli” ( nasze doświadczenie ). Albo wyciągnij z tego własne wnioski i potwierdź: „Jesteś histeryczny” ( osąd drugiego ). W pierwszym przypadku pomagamy drugiemu (jeśli będzie chciał kontynuować z nami dialog, prawdopodobnie obniży ton głosu). W drugiej najprawdopodobniej sprowokujemy ich reakcję.
Krytyka wyrażona w formie osądu to także nieco samolubny sposób przekazywania odpowiedzialności: czy Twój ton głosu mnie rani? Nie ma to nic wspólnego z moją wrażliwością ani niepewnością. To twoja wina, bo jesteś histeryczny.
Między dwojgiem ludzi wszystko można powiedzieć, jeśli wiemy jak. Przechodząc od krytycznej krytyki do obserwacji z perspektywy pierwszej osoby, możemy obrócić związek o 180 stopni. Ponieważ na poziomie emocjonalnym łatwa krytyka jest czystym tropem, podczas gdy dobrze przekazana obserwacja może być czystym złotem.