Orgazmy, częstotliwość, czas trwania, przyjemność… W jakie mity seksualne wierzymy?
Demián Bucay
Seksualność jest podatnym gruntem dla pojawienia się pewnych mitów, takich jak potrzeba osiągnięcia orgazmu, częstotliwość, z jaką trzeba uprawiać seks czy obowiązek zaspokojenia drugiego za wszelką cenę. Tylko wtedy, gdy uwolnimy się od tych tematów, będziemy mogli cieszyć się naprawdę intymnym spotkaniem z naszym partnerem.
Alexander Krivitskiy-UnsplashMity seksualne są jednym z czynników, które w największym stopniu wpływają na cierpienie, jakie ludzie mogą odczuwać podczas seksu, a także na trudności, jakich możemy doświadczyć podczas uprawiania seksu.
Mity zawsze mówią nam o ideale, a zatem, gdy traktujemy je jako niepodważalne prawdy, nasza seksualność zawsze wydaje się zubożona lub, co gorsza, patologiczna.
Niezwykle ważne jest, aby zdemistyfikować te fałszywe przekonania, które mogą utrudniać nasze relacje, i zaprzeczać im.
Jeśli uda nam się pozbyć wszystkich tych mitów, jeśli uda nam się je odkryć takimi, jakimi naprawdę są, fałszywymi przekonaniami, które zamieniliśmy w prawdy absolutne, będziemy w stanie nie oceniać negatywnie naszej własnej seksualności.
Wtedy sprawimy, że seks stanie się dostępny, a nie święta praktyka, którą można wykonywać tylko w idealnych warunkach … Przestaniemy myśleć o seksie w kategoriach wyników końcowych, zwycięstw i porażek, i będziemy mogli cieszyć się tym, czym naprawdę jest, spotkaniem dwóch osób.
W prawie wszystkich aspektach życia seksualnego istnieją uprzedzenia i nieuzasadnione przekonania . Tak więc, dla bardziej systematycznego obalenia, podzielę różne mity seksualne na trzy kategorie: orgazm, wydajność i przyjemność drugiej osoby.
Błędne przekonania na temat orgazmu
Orgazm stał się repozytorium nieskończonych przekonań. Być może ze względu na jego sławę jako punkt kulminacyjny , jako punkt kulminacyjny stosunku płciowego, właśnie z tego powodu orgazm jest najczęstszym i rozpowszechnionym ośrodkiem idealizacji w odniesieniu do seksualności. Już w tym znajdujemy szkodliwy pierwszy pomysł, ponieważ orgazm niekoniecznie musi być punktem kulminacyjnym związku.
Orgazm to nic innego jak chwila, w której następuje wielkie wyładowanie energii i napięcia, któremu właśnie z tego powodu towarzyszy wielka przyjemność, ale nic nie wskazuje na to, aby związek kończył się, gdy wystąpi, nawet u mężczyzny. ani w kobiecie.
Wielokrotnie używamy jako synonimu „osiągania orgazmu” słowa „koniec”.
To daje nam wyobrażenie o tym, jak powszechne jest utożsamianie orgazmu z końcem fizycznego spotkania. Ale nie musi tak być. Relacja seksualna nie rozwija się w linii prostej, która zawsze dochodzi do maksymalnego punktu, w którym wszystko „wybucha”.
Prawdziwe spotkanie ma wiele momentów, niektóre z przyspieszeniem, a inne ze spowolnieniem, intensywność spada i rośnie na przemian. Prawdą jest, że po orgazmie lub wytrysku u mężczyzn rytm zwykle zwalnia, ponieważ zmniejsza się podniecenie; ale ta chwila ma pewne cechy, które, jeśli będą kontynuowane, mogą prowadzić do następnej chwili.
Mit o orgazmie jako końcu jest także źródłem innych przekonań, jako lub bardziej szkodliwych, takich jak idea, że orgazm powinien być celem wszystkich stosunków seksualnych.
Prowadzi to do przekonania, że związek jest niepełny lub niezadowalający, jeśli którykolwiek z partnerów nie osiąga orgazmu. A potem tracimy szansę na to, jak naprawdę przyjemne może być samo spotkanie. I nie tylko to, ale ponieważ orgazm charakteryzuje się krótką utratą kontroli, dążąc do niego tak celowo, utrudniamy nam osiągnięcie tego.
Wreszcie pojawia się idea, że nie tylko oboje musimy mieć orgazm, ale także, że musimy go mieć jednocześnie. Jeśli nałożymy na siebie wszystkie te ograniczenia, każdy związek seksualny będzie bardziej polegał na próbie, aby wszystko działało „poprawnie”, tak jakby miał obsługiwać skomplikowaną maszynerię, a nie intymność naszego spotkania.
Mity na temat sprawności seksualnej
Jak długo powinien trwać związek seksualny? Jaka jest optymalna częstotliwość? A intensywność? Najbardziej oczywista odpowiedź jest zabarwiona mitologią: im więcej, tym lepiej… Ale rzeczywistość jest taka, że każda para ma swoją własną odpowiedź; jedyna częstotliwość, czas trwania i intensywność, jakie powinny mieć stosunki seksualne pary, to po prostu te, które są zadowalające dla tych dwojga.
Nie ma zewnętrznego odniesienia, które para powinna wziąć pod uwagę przy definiowaniu tych kwestii. Jeśli uprawianie seksu raz w roku, na przykład w dniu jego urodzin, jest dla nich satysfakcjonujące, i jeśli oboje są z tego zadowoleni, nie powinni mieć ani jednego związku, aby zbliżyć się do tego, w co wierzą byłoby to pożądane lub oczekiwane.
Jeśli, przeciwnie, innej parze - lub tej samej parze w innym czasie ich związku - satysfakcjonuje ich to, że uprawiają seks trzy razy dziennie, nie powinni zmniejszać tego tempa z obawy, że zostaną napiętnowani przez innych lub przez same w sobie, to nie ma znaczenia - lubieżne. To samo dotyczy intensywności, czasu trwania aktu lub określenia, jakiego rodzaju praktyki należy zaakceptować podczas spotkania seksualnego.
Jedynymi warunkami, które należy wziąć pod uwagę, są warunki określone przez dwie osoby zaangażowane w związek: jeśli dla nich jest on zdrowy i przyjemny, reszta z nas będzie musiała z szacunkiem wzywać się do milczenia. Etykietowanie jakiejkolwiek perwersji seksualnej tylko dlatego, że jej nie wybieramy, jest aktem głęboko dyskryminującym.
Hamowanie własnego apetytu lub pragnienia, ponieważ nie odpowiada domniemanym kanonom społecznym, jest działaniem, które jest zdecydowanie sprzeczne z twoim zdrowiem, całością i uczciwością.
Nieuzasadnione pomysły dotyczące dawania lub otrzymywania przyjemności
Wreszcie istnieje cała seria mitów, które sugerują, że „moim obowiązkiem jest sprawiać przyjemność mojemu partnerowi”. Ta idea jest bardzo szkodliwa, ponieważ po pierwsze czyni nas odpowiedzialnymi za coś, z czym nie możemy sobie poradzić.
Jeśli nie chcemy się poddać, puścić, jeśli nie chcemy - ze wstydu lub dumy - zakomunikować drugiemu, co sprawia nam przyjemność… jak ma nas zadowolić? To jest niemożliwe.
Oznacza to, że w trakcie związku każdy myśli, czy drugi dobrze się bawi i „monitoruje” rozwój spotkania, co wcale nie jest ekscytujące ani wzbogacające.
Jedynym wyjściem jest przywrócenie każdemu odpowiedzialności za własną przyjemność.
Na przykład, jeśli lubimy porysować lewe ucho podczas uprawiania seksu oralnego, naszym obowiązkiem jest poinformowanie o tym partnera , ponieważ nie musi on - ani jak - zgadywać. Jeśli nie możemy cieszyć się spotkaniem, nie oznacza to, że nasz partner robi coś złego. Albo to jest nasz problem, albo po prostu się nie łączymy, ale w żaden sposób nie możemy zarzucić drugiej osobie, że nas nie zadowala.
To prawda, że ważne jest, aby brać pod uwagę naszego partnera, odpowiadać na jego żądania, dbać o jego dobre samopoczucie, budować atmosferę zaufania i komunikacji … ale od tego momentu ich przyjemność jest naszą odpowiedzialnością, droga jest długa.