„Pisanie pomaga leczyć rany”
Elisabet Silvestre
Płodna autorka Silvia Adela Kohan uczyniła swoje życie słowami. Filolog, logopeda i specjalista w zakresie technik fabularnych i non-fiction, jest twórczynią - wraz z grupą Grafein na Uniwersytecie w Buenos Aires - metody warsztatu pisania opartej na psychoanalizie.
Specjalistka w technikach narracyjnych Silvia Adela Kohan już od ponad 35 lat mieszka w Barcelonie i oprócz dalszego pisania książek organizuje i koordynuje warsztaty pisania i czytania w całej Hiszpanii.
Właśnie opublikował Writing to Heal (red. Green Therapies), którego pierwsze słowa są deklaracją zasad: „To jest książka, aby żyć lepiej”.
-Czy pisanie jest tak potężne, że pomaga nam żyć lepiej?
- Powinniśmy wszyscy pisać. Od samego początku polecam pisanie spontaniczne, które pochodzi z serca, a nie z umysłu. Na tym etapie nie pozwól, aby pojawił się cenzor, nie porównuj się z innymi lub wierzysz, że nie masz talentu, ale np. Pisz od drobiazgów, biorąc pod uwagę, że to, co najważniejsze, zaczyna się zwykle od czegoś minimalnego, z pozoru nieistotnego : gest, przedmiot, miejsce, fraza lub nawet słowo wypowiedziane przez kogoś znanego lub nieznanego, które porusza cię w pewnym sensie. Możesz także napisać na podstawie losowo wybranej frazy (z książki, którą lubisz) i kontynuować od tej frazy, opowiadając swoje.
Pisanie to dobra zabawa ze sobą. Możemy to robić codziennie, nawet przez kilka minut. W ten sposób nabywa się nawyku.
- „Pisanie pobudza miejsca do spania”, mówisz. Jak możemy zrobić terapię pisania? Jaką rutynę proponujesz?
- Pisząc bez ograniczeń i bez przerwy, objawia się nam to, czego o sobie nie wiemy, a tym samym pojawia się nasz własny głos. Prosta lista, e-mail, blog, powieść, notatka na lodówce, list do ojca lub matki, do dzieci, do wyimaginowanego rozmówcy lub do siebie samego mogą otworzyć śluzy i wprawić w ruch miejsca do spania.
On nas zbawia, nawet nie próbując; na przykład student na warsztacie napisał kilka fikcyjnych historii, w których trójkąt miłosny zawsze pojawiał się pośrodku różnych argumentów. Powiedzieliśmy jej o tym, a kiedy to rozpoznała, odkryła źródło problemu, który ją prześladował, a ten temat nie był już częścią kolejnych historii.
- W jaki sposób Twoja metoda pomaga wzbogacić nasze życie?
- Myślę o tym jako o osobistej podróży wewnętrznej z kilkoma różnymi przystankami. Książka może zacząć czytać i pracować z rozdziałem, który przyciąga najwięcej uwagi, ponieważ, jak weryfikuję w moich warsztatach terapeutycznego pisania online i twarzą w twarz, nawet zaczynając od tego samego rozdziału, nikt nie osiąga tego samego objawienia.
Każdy rozdział zawiera zestaw ćwiczeń sformułowanych w celu późniejszego odczytania wyników między wierszami i wyciągania wniosków, generowania stymulujących pomysłów, realizacji marzeń i dobrego samopoczucia. Imponujące jest to, do czego każdy przyznaje się po ćwiczeniach: podczas pisania krążą idee i przemyślane myśli, czy to dla siebie, czy dla twórczości literackiej. Ta książka idzie w tych dwóch kierunkach.
W przeciwieństwie do rozmowy, pisanie pozwala „spojrzeć” na konflikt z innej perspektywy.
W ten sposób nie jest instalowany w ciele. A stamtąd do ulgi jest krok. Słuchasz siebie i piszesz. Albo piszesz i możesz słuchać siebie. Rozbijasz grudki. Przekładasz konflikt na papier lub ekran. Więc przestajesz to powtarzać w myślach i zauważasz zmianę. W przeciwnym razie zostanie w tobie zmagazynowany i ulegnie uszkodzeniu. „Znalezienie się w dziurze, na dnie dziury, w niemal całkowitej samotności i odkrycie, że uratuje cię tylko pisanie” - mówi Marguerite Duras.
-Czas! W większości przypadków czas jest wskazany jako ograniczenie w wykonywaniu jakiejkolwiek czynności. Co nam polecasz?
-W rzeczywistości, w mojej książce jest rozdział zatytułowany „Okłamywanie ciebie, kiedy mówisz, że brakuje ci czasu”. W nim wracam do tego, co powiedział Gregorio Marañón, cytowany przez José Antonio Marinę: „Jestem szmatą czasu. Jest wiele skrawków minut, z których ludzie nie korzystają, a ja, dodając je, potrzebuję jeszcze dwóch godzin dziennie”. O to chodzi. Tak jak możesz znaleźć kilka minut na umycie rąk, jeśli codziennie robisz notatki zawierające kilka „minutowych skrawków” - na temat, który cię niepokoi lub na temat - tak w ciągu miesiąca będziesz mieć trzydzieści notatek.
-Jesteś bardzo płodnym pisarzem. Możesz powiedzieć, że tym żyjesz i głęboko to poczuć w swoich książkach i podczas warsztatów pisarskich. Czego nauczyło cię pisanie?
- Nauczył mnie wielu różnych rzeczy. Jeden z nich ujawnił mi się po roku badania przyczyn, dla których nie pamiętam ani jednego dialogu z matką, kiedy napisałem to zdanie bez zastanowienia: „Postanowiłem zostać pisarzem, aby zastąpić słowa, których moja mama mi nie powiedziała, i te, które mógł mi powiedzieć ”. Inna lekcja jest taka, że aby pisać (lub żyć) nie można być tchórzem, że skromność nie jest represją.
Od małego pisanie było dla mnie ucieczką. Już na Uniwersytecie w Buenos Aires miałem to szczęście, że należałem do grupy Grafein, dzięki której stworzyliśmy metodę „Warsztatu Pisania i sloganu”, którą rozpowszechniłem tutaj poprzez różne publikacje, jak choćby legendarne już fascyki Salvata.
Pisanie to mój sposób na życie, firma, najlepszy rozmówca, dom wszędzie. Po części piszę - i czytam - próbując zinterpretować to, czego nie do końca rozumiem, a robiąc to, zawsze coś mi się objawia.
Niektóre rzeczy przychodzą mi do głowy tylko wtedy, gdy je zapisuję. Na piśmie znalazłem połączenie potrzeby i przyjemności.
-Powiedz nam o pięknych słowach w swojej książce. Jakie jest dla Ciebie najpiękniejsze słowo?
- „Melancholia” to dla mnie sugestywne słowo. Kojarzy mi się to ze sprzecznością, o której mówi Thoreau, mówiąc, że jego szczęście bierze się z nieszczęścia, dlatego wiem, że szczęście może też pochodzić z melancholii.
- Pisanie pomaga nam spełniać nasze życzenia… W swojej książce podajesz 135 inspirujących ćwiczeń, aby poznać siebie i uwierzyć w siebie… Jakie ćwiczenie pomoże nam spełnić nasze życzenia?
- Zaczynam od tego pomysłu: „trzeba wierzyć, żeby zobaczyć”, zamiast stereotypu „trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć”. W tym sensie zapisywanie życzeń działa jako przypomnienie dla mózgu, więc kierujesz swoje spostrzeżenia w tym kierunku.
Wtedy musisz czekać i ufać, że nadejdzie. Aby to zrobić, w książce zamieszczam różne ćwiczenia (wizualizacje, litery itp.), Które wzmacniają przekonanie, że każda myśl wywołuje konsekwencje na poziomie mózgu. Wykonując te ćwiczenia udowodniono, że w dużej części życzenia zostały spełnione.
-Do końca, jakie masz teraz życzenie?
- Że w szkołach aktywuje się (a nie ogranicza) naturalną wolność dzieci do tworzenia słów. W ten sposób będziemy mieć społeczeństwo wolnych istot. Poza tym na poziomie osobistym zanurzam się w wewnętrzną podróż, w której pragnę napisać książkę dla siebie, w której staram się opowiedzieć to, co pamiętam najlepiej i nigdy nikomu o tym nie mówię. Będę mógł?
Jeśli interesuje Cię pisanie terapeutyczne …
Możesz kupić książkę Writing to heal (Ed. Green Therapies) autorstwa Silvii Adeli Kohan tutaj.