Świadome podróże, które zmieniają Twoje życie

Jordi Jarque

Czasami osoba, która wraca z wycieczki, różni się od tej, która wyjechała. Wyjście ze zwykłego świata poszerza nasze perspektywy i przynosi nowe doświadczenia życiowe.

Jan Padilla-unsplash

Widziałeś Nowy Jork setki razy w scenach filmowych : wąskie uliczki Chinatown w Manhatann (teraz wkraczają do Małych Włoch), żółte taksówki (stary Ford Crown Victoria wciąż jeździ, chociaż w zeszłym roku widziałem ich całkiem sporo) z prawie żadnymi amortyzacja skrzyżowań ulic nierównym asfaltem przy pełnej prędkości, muskularni młodzi mężczyźni z nagim torsem w okolicy Bronxu (zapewniam cię, że zgubienie się w tym obszarze o zachodzie słońca w wypożyczonym samochodzie, ponieważ twój nawigator się zepsuł, stymuluje ciśnienie krwi do poziomów niespodziewany, jak mi się zdarzyło, gdy natknąłem się na dziwnego młodzieńca niosącego na ramionach gigantycznego węża).

Jedną rzeczą jest zobaczenie tego na ekranie lub przeczytanie tego na tych stronach, a inną rzeczą jest przeżycie tego i wyczucie w porach skóry .

Ale w młodości wierzyłem, że to nie ma znaczenia, że ​​szczegóły, którymi dzielą się osoby trzecie, wystarczą, by dusza chłonęła niuanse świata i dowiedziała się, czego musi się nauczyć. Po co podróżować do Izraela, Indii, Islandii czy Stanów Zjednoczonych, skoro już widzę, co się dzieje w telewizji lub w Internecie?

Jeśli w dodatku nawet wtedy regularnie praktykował medytację, to jaka jest większa podróż niż wnętrze? Nie było porównywalnych podróży zewnętrznych, więc po co podróżować?

Podczas podróży zmienia się w środku

Dorin Visotsky ma teraz 27 lat i wróciła odmieniona z podróży do Laosu. Ta młoda Izraelka mieszka w Barcelonie od 21 roku życia. Podróżował do Egiptu, Tajlandii i niektórych krajów Europy. Ale w Laosie znalazł mały skarb.

Po raz pierwszy w życiu spotkała dzieci żyjące bez strachu, dorastającą na terytorium i w czasach, gdy ukryta i jawna przemoc zaatakowała nadzieję ludności palestyńskiej i izraelskiej.

„To było w Vang Vieng, uroczej wiosce nad małym jeziorem, gdzie dzieci podchodzą do ciebie bez żadnych podejrzeń. Przyszły ze mną w górę iw dół, bawiły się, śpiewały. Niesamowite . I nie byli wyjątkiem. To sposób bycia tam. Wierzyłem, że to nie istnieje na tym świecie i to dodało mi pewności siebie ”.

Niektórzy przyjaciele mówią jej, że stała się nawet zbyt pewna siebie . Ale zapewnia, że ​​od tego czasu żyje spokojniej, mniej spięta. „To tak, jakbym mógł wypędzić moje lęki”. To jest to, co podróżuje.

Są tacy, którzy wierzą, że aby stawić czoła lękom, wystarczy medytować. Jest film, który odzwierciedla ten mały dylemat. W Samsarze wyreżyserowanej przez Pan Nalina, główny bohater (Thasi) spędził trzy lata swojego życia w medytacyjnym transie w jaskini w Himalajach. Uważał, że ta wewnętrzna podróż była podróżą wielkimi literami. Inni mnisi w świątyni również wierzyli, że są już przed świętym.

Ale kiedy młody lama wrócił do rutyny życia w klasztorze, poczuł, że jego pragnienia seksualne są wypieki . Czuł rzeczy, których nie czuł, kiedy odkrył wygląd Pemy, pięknej dziewczyny z pobliskiego miasta. Jego wewnętrzna podróż, odizolowana od świata, cierpiała z powodu podróży zewnętrznej, w której inni konfrontują nas z nami, otwierają drzwi do wrażeń, których nie byliśmy świadomi i dają możliwość zmierzenia się z lękami i kompleksami, jak w przypadku Dorina.

Powrót z wyprawy inną osobą

Poznanie innych światów może stać się podróżą inicjacyjną, w której zostawiasz ślad, a to pozostawia ślad na tobie. Tak rozumie to Dídac Sánchez-Costa, młody socjolog, który od kilku lat podróżuje po pół świata (Stany Zjednoczone, Kanada, Ameryka Łacińska, Europa, Maroko…).

Jest również jasne, że podróżowanie to nastawienie, które Cię zmienia. „To jak inicjacyjna podróż” - mówi. Podróżując czuł się twórcą własnego życia, własnych okoliczności.

Przełamanie struktur psychologicznych i mentalnych uwarunkowań ukształtowanych przez rodzinę i środowisko może być łatwiejsze, gdy odchodzi się od terytorium, na którym się wychował. Z dala od centrum, które Cię kształtuje, zyskujesz nowe spojrzenie na siebie . Może nawet działać oczyszczająco i zmienić cię, przynajmniej w pewnym sensie.

„I że możesz zrobić lepiej z miejsca poza swoim społeczeństwem. Podróżowanie do innych miejsc pozwala lepiej zrozumieć własne społeczeństwo i siebie”. Ale to, co go najbardziej zaskoczyło, to fakt, że najsilniejszy wpływ następuje po powrocie. Mówi, że nie poznajesz siebie, jesteś inny. Nie boisz się już akceptować, a nawet modyfikować sposobu myślenia. Zdajesz sobie sprawę, że się zmieniłeś i że dokonałeś tego w odległym miejscu.

„Opuściłem Barcelonę jako ateista i wróciłem akceptując, że istnieją inne rzeczywistości, że są transcendentne rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć . Podobnie jak Neo w filmie Matrix, połknąłem czerwoną pigułkę zamiast niebieskiej, co oznacza utratę Twoja poprzednia tożsamość, poprzednie życie i wszystko, co znałem wcześniej, i nie mogłem wrócić ”.

Nowa ekspansja świadomości. Pojawiło się więcej obaw. Wraca zmieniony. Ty to zauważasz, ale inni też to zauważają i dają Ci znać. Jesteś mniej ze swojego terytorium, a bardziej ze wszystkich . A przy tym, który spada, wydaje się, że coraz bardziej pojawia się potrzeba innego wyglądu. Może to duch czasu.

Turystyka duchowa

A duchowa turystyka nie przestaje się rozwijać. Bardzo uderzającym przypadkiem jest Brasilia , stolica Brazylii, zainaugurowana w 1960 roku. To miasto jest dziś wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa. Ponad dwa tysiące grup objętych koncepcją nowych religii definiuje je jako Mistyczne Miasto lub stolicę trzeciego tysiąclecia .

Do tego stopnia, że ​​najczęściej odwiedzaną świątynią w mieście jest świątynia Dobrej Woli , świątynia ekumeniczna. W pobliżu, 230 km od stolicy, znajduje się małe miasteczko Alto Paraiso , gdzie niektórzy guru lokalizują czakrę serca planety (przyjmuje się, że Ziemia ma siedem czakr, które odpowiadają siedmiu ludzkim organizmom, ale nie osiągają zgodzić się, gdzie jest tych siedem). do

W każdym razie region ten skupia dużą liczbę indywidualnych mistycznych poszukiwaczy, którzy pochodzą z całego świata. Czy podróżowanie tam lub w inne miejsce uważane za święte naprawdę ich zmieni? To zależy.

Według sześciu milionów pielgrzymów, którzy co roku przybywają do Mekki (w Arabii Saudyjskiej), aby odwiedzić miasto, w którym urodził się Mahomet , tak. Dla muzułmanów pielgrzymka ma wielkie cnoty i błogosławieństwa oraz gwarantuje, że każdy, kto ją odprawi, wróci czysty, czysty. Żydzi też nie przestają podróżować.

Ferran Bel, który przewodniczył Red de Juderías de España Caminos de Sefarad, zauważa, że coraz więcej żydowskich turystów odwiedza miasta z dzielnicami żydowskimi . W Hiszpanii jest ich 23. Nie wiem, czy dla nich będzie to również podróż inicjacyjna, ale poszukiwanie ziemi obiecanej i ich wyjazd z Egiptu kilka tysięcy lat temu, przekroczenie pustyni i Morza Czerwonego, jest nadal uważany za symbol etapy rozwoju duchowego.

Coś podobnego dzieje się z chrześcijaństwem i Camino de Santiago , które nie kończy się w Santiago de Compostela, ale w Finisterre, zdaniem najbardziej niespokojnych. Mimo, że dotarliśmy do Finisterre (krańca ziemi), nie jest tak jasne, że to koniec podróży.

Podróżując, uczysz się i zmienia się twój punkt widzenia

Przynajmniej dla mnie Finisterre nie była końcem podróży, bo przeszedłem na drugą stronę Atlantyku, gdzie odwiedziłem Nowy Jork, jeden z symboli dzikiego kapitalizmu naszej zachodniej kultury, a także wróciłem odmieniony. Kiedy również wróciłem, zmieniłem się, kiedy odwiedziłem Izrael, jeden z najbardziej charakterystycznych obszarów narodzin naszej zachodniej kultury .

Ciekawy paradoks, że będąc synem Zachodu urodzonym w Barcelonie, zmieniłem swoją wizję postaw i obyczajów po zanurzeniu się w obu częściach świata. W Nowym Jorku czułem się nieswojo, gdy odkryłem, że nie wydawało mi się tak źle, że jego mieszkańcy mają prawo do posiadania broni, aby bronić swojego majątku, a ja uważam się za zagorzałego obrońcę pacyfizmu.

Uświadomiłem sobie to zwłaszcza podczas wędrówki ulicami Tappanu , małego miasteczka liczącego zaledwie siedem tysięcy mieszkańców, jednego z lenn masonerii, kilka mil na północ od Nowego Jorku. Bezpieczeństwo było odetchnięte, gdy spacerowali po ich domach rozsianych wśród lasów i zielonych pól. Tam prawie nikt nie odważy się wejść na cudzą własność . Kiedy opowiadam o tym doświadczeniu w Barcelonie, są przyjaciele, którzy zapewniają, że nie jestem już tak pacyfistą.

Widzą też, jak się zmieniłem, kiedy wyjaśniam intymne doświadczenia mojej podróży do Izraela. Tam chciałem zobaczyć kibuc Metzer na granicy z Zachodnim Brzegiem. To mała społeczność, która była punktem odniesienia dla dobrego współistnienia Izraelczyków i Palestyńczyków . Tam dowiedziałem się o innych obawach wynikających z fanatyzmu religijnego , któremu zaprzeczyła większość Izraelczyków i Palestyńczyków.

Mieszkańcy Ziemi Obiecanej chcą żyć w ciszy i spokoju, z wyjątkiem nielicznych, którzy tylko wydają się zdolni do poszanowania siły siły. Więc teraz myślę, że dobrze jest podjąć pewne środki ostrożności, aby spróbować chronić świat wokół ciebie. Patrzenie na siebie z tej perspektywy jest trochę przerażające.

Czy po trasie w Nowym Jorku i Izraelu jestem teraz mniej pacyfistą? Jak zintegrować to doświadczenie? Mój nauczyciel aikido wyjaśnia, że ​​naprawdę możesz być miły tylko wtedy, gdy mając zdolność niszczenia, zdecydujesz się tego nie robić , w przeciwieństwie do kogoś, kto tego nie robi, ponieważ nie może.

Być może ta pozorna sprzeczność należy do sfery podboju wolnej woli. Nie wiem, podczas mojej następnej podróży może będę musiał pojechać do Japonii, kolebki aikido, ale może nawet mnie nie rozpoznają, kiedy wrócę

Popularne Wiadomości