COVID-19: Dlaczego śmierć powoduje tyle udręki?

María José Muñoz (psychoterapeuta)

Niezależnie od tego, czy dzieje się tak z powodu rzeczywistej liczby ofiar śmiertelnych na całym świecie, lokalnie i w środowisku, słowo śmierć, wraz z koronawirusem, zalewa naszą egzystencję i życie codzienne. Dlaczego powoduje to tyle udręki?

Caleb George / Unsplash

Słowo „śmierć” zalewa naszą egzystencję i życie codzienne w tym stanie alarmowym spowodowanym ekspansją koronawirusa. Codziennie otrzymujemy rzeczywiste liczby ofiar śmiertelnych na całym świecie, lokalnie, a także wiadomości o śmierci ludzi wokół nas. W mniej punktualny i kontrolowany sposób w nasze myślenie wkracza idea: myśl o możliwym zarażeniu i jego fatalnym wyniku.

Istoty ludzkie mają tę szczególną cechę, że są w stanie poruszać się myślami i wyobraźnią tam iz powrotem w czasie.

Przejrzyj miejsca, w których byłeś, osoby, z którymi się podzieliłeś, dotknięte przedmioty, policz dni ostatniego spotkania, otwórz linki i filmy z ekspertami, aby zebrać jak najwięcej informacji … Stały się codziennymi zadaniami, które mogą wyrazić siebie zbiorowo lub pozostać w zaciszu każdego z nich.

W ten sposób jesteśmy w stanie budować różne scenariusze i przenosić ich bohaterów w oparciu o opracowany przez nas scenariusz. Ta fabuła może się zmieniać w zależności od wydarzeń i stanu umysłu, w jakim się znajdujemy. Ale co jest tym, co wywołuje udrękę, wywołując objawy, czasem fizyczne i inne psychologiczne?

Niepewność, wiele pytań i zbyt wiele odpowiedzi

W obecnym kontekście koronawirusa to normalne, że ktoś w naszym środowisku zachoruje lub musi zostać odizolowany, ponieważ nie wiadomo, czy jest zarażony, czy nie. To tworzy niepewność.

Uzależnienie od czynników niekontrolowanych wywołuje poczucie całkowitej bezradności: śledztwo w toku (ale jeszcze nie ostateczne); fluktuacja zasobów zdrowotnych w zależności od miejsca zamieszkania; podejrzliwość co do decyzji politycznych, nieznajomość pochodzenia zarażenia …

Wiele pytań i zbyt wiele odpowiedzi. Chcemy szybko odnaleźć sens we wszystkim, co się dzieje i przyspieszamy wszelkiego rodzaju interpretacje. Winimy innych lub siebie. Jest to prawie automatyczny mechanizm, który służy jedynie jako chwilowe rozładowanie.

Wyobraź sobie śmierć naszą lub innych

Drugim czynnikiem, który działa w zalewie udręki, jest wyobrażenie sobie własnej śmierci. Chociaż z racjonalnej perspektywy może to być postrzegane jako realistyczna i ostrożna cecha tego, co może się wydarzyć i jak sobie z tym poradzić, jeśli dużo odtwarzamy w tego typu fikcji, karmimy czarną dziurę, z której trudno uciec bez szwanku.

To, co przychodzi nam do głowy, może być tylko przypuszczeniem, jak byśmy się czuli w tym procesie, nie zdając sobie sprawy, że wszystko pojmujemy z tego, czym przypuszczamy, że jest to fragment lub z tego, co nam o nim powiedziano.

W sieci i wiadomości są pełne słów, które próbują opisać stan nieuleczalnie chorych i ich zakończeń, ale to nadal zewnętrznego punktu widzenia.

Wiemy niewiele lub nic o tym tranzycie i jeśli damy się ponieść różnym spekulacjom na jego temat, możemy tylko znaleźć miejsce, w którym możemy poczuć się ofiarami przeznaczenia i zwiększyć niepokój.

Freud powiedział, że nasza psychika nie może zarejestrować śmierci. Ani nasze, ani innych.

Możemy sobie tylko wyobrazić swoją i dlatego wypełnić ją treścią religijną, ideologiczną lub naszą wynalazczą. Doświadczamy tego, że inni są nieobecni, jako pustka.

Z naszego punktu widzenia widzimy tylko pozbawienie ludzi wokół nas i to, co nasze oznaczałoby również dla nich. To zło może przynieść nam jedynie owoc smutku wyobraźni.

Nie chcemy kontrolować, przewidywać tego, co się jeszcze nie wydarzyło.

Krótko mówiąc, w tym historycznym momencie pandemii COVID-19 jesteśmy narażeni na dwie nagie formy rzeczywistości . Takiego, który pochodzi z zewnątrz, który ma związek z wirusem, który do tej pory nie został zneutralizowany i który mówi nam o ograniczeniach samej nauki. Drugi, od wewnątrz, z naszą niezdolnością, a zatem także z ograniczeniami, aby zapisać mentalnie, co to znaczy zniknąć z powierzchni ziemi.

Te dwie niemożliwości to te, które promują wszelkiego rodzaju konspiracje lub autosugestywne teorie, które mogą doprowadzić nas do cierpienia dodanego do tego, co już pociąga za sobą ta sytuacja. Bez wątpienia tam są, ale spróbujmy je zmierzyć i umieścić na właściwym miejscu.

Solidarność, aby wydostać się ze śmiertelnego kręgu

Sophie Freud, córka Zygmunta Freuda, zmarła 20 stycznia 1920 roku w wieku 27 lat, ofiara pandemii zwanej grypą hiszpańską, która pustoszyła Europę od 1918 roku. To ten list, który po śmierci jednej z jej córek, Freud napisał do swojego męża:

„Wiesz, jak wielki jest nasz ból, i nie ignorujemy twojego cierpienia. Nie spróbuję cię pocieszyć, nie możesz też nic dla nas zrobić … dlaczego więc piszę do ciebie?

Myślę, że robię to, ponieważ nie jesteśmy razem, ani nie mogę wam powiedzieć tego, co powtarzam przed jej matką i jej braćmi: że odebranie nam Sophie było brutalnym i absurdalnym aktem losu, przed którym nie możemy protestować ani rozpamiętywać. ale tylko opuść głowę, jak biedne, bezradne istoty ludzkie, z którymi bawią się wyższe siły. "
W obliczu tych wyższych mocy możemy postawić tylko na życie. Dbanie o siebie i innych. Skoncentrowanie się na tych, którzy najbardziej tego potrzebują w tym czasie, na dzieciach, osobach starszych, pracownikach służby zdrowia i innym personelu, który musi być na pierwszej linii. Te zadania wyciągną nas z tego śmiertelnego kręgu.

Zarówno w sieciach, jak iw sąsiedztwie lub w samych społecznościach lokalnych powstaje wiele propozycji solidarności, które sprawdzają się w tym zakresie. Poczucie użyteczności zawsze ożywia nasz duch.

Popularne Wiadomości