Negatywne nastroje: jak je wykorzystać?
Christophe André
One też nas czegoś uczą, dlatego ważne jest, aby je akceptować i kochać: nie da się ich uniknąć, ale możemy je lepiej zrozumieć, aby na nich wyrosnąć.

Brak stanów umysłu jest równoznaczny z umieszczeniem naszego człowieczeństwa w nawiasach. W rzeczywistości jest to niemożliwe . Możemy ich stłumić, ukryć, odrzucić … ale będziemy odrzucać nasze człowieczeństwo, pozbawiając się tego, co z pewnością jest najcenniejsze, co nam daje: wnętrza i niuansów.
Jeśli będziemy trzymać się od nich zbyt daleko , to, co czyni nas wrażliwymi ludźmi, zniknie. Nasze życie będzie puste , ich wewnętrzne źródła wyschną, staniemy się „duszami martwymi” - tytuł powieści rosyjskiego pisarza Mikołaja Gogola.
Nastroje nadają naszej egzystencji gęstość. Ponadto wszystkie nastroje - pozytywne i negatywne - pełnią funkcję adaptacyjną.
- Pozytywne nastroje sprzyjają poszerzeniu naszego spojrzenia na świat, zapewniają otwartość, relaks, bliskość, pewność siebie i kreatywność. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, czujemy się bezpiecznie, dobrze się bawimy, chętnie patrzymy i podziwiamy to, co nas otacza.
- Z drugiej strony negatywne nastroje skłaniają nas do czujności, wycofania się, roztropności i wytrwałości, do skupienia się na tym, co wydaje się niebezpieczne lub problematyczne.
Jeśli rozejrzymy się wokół z troską i strachem , nie zrobimy tego z otwartym umysłem i gotowi na przyjęcie piękna lub nowości, ale z wycofanym duchem i skupieni na jednym celu: wiedzieć, czy istnieje niebezpieczeństwo. Reszta nas nie interesuje. Oglądamy świat w szczegółach, zamiast kontemplować go w jego pięknie.
Nastrój i kreatywność: czy musisz cierpieć, aby tworzyć?
Kilka badań wykazało, że depresja może zwiększyć kreatywność; ale z ważnym warunkiem: nie być w teraźniejszości; w przeciwnym razie nie ma żadnej kreatywności. Generalnie pozytywne nastroje wydają się bardziej sprzyjać kreatywności w życiu codziennym.
Istnieje pogląd, że negatywne nastroje sprzyjają kreatywności, a samopoczucie odrętwia i stymuluje cierpienie. Ale czy to takie proste?
Pokazało to zabawne badanie, w którym grupa ochotników grała w prostą grę polegającą na pomaganiu myszy w wyjściu z labiryntu. Wolontariusze zostali podzieleni na dwie grupy. Motywacja z pierwszych było uzyskać myszy z labiryntu, aby uratować go przed sowy , który chciał go pożreć. Druga grupa musiała pomóc myszy dotrzeć do kawałka sera .
W kolejnym teście ochotnicy z grupy sów byli mniej kreatywni - prawie 50% mniej - niż ci z grupy serów.
Doświadczenie lekko negatywnego stanu umysłu (ucieczka i bycie ostrożnym), nawet w tak minimalny sposób, zmieniło późniejszą zdolność tworzenia rzeczy oryginalnych. Natomiast wywołanie lekko pozytywnych nastrojów (pomaganie myszy w cieszeniu się serem) sprzyjało kreatywności.
Niezależnie od tego, czy sprawiają, że jesteśmy mniej lub bardziej kreatywni, ważne jest, aby akceptować i absolutnie kochać wszystkie nasze nastroje.
Buddyzm uczy nas, że istnieją dwa rodzaje emocji: te, które zwiększają spokój ducha i te, które go zmniejszają. Podobnie stan umysłu jest problemem, gdy zamiast dodawać, szkodzi naszej równowadze i bogactwu.
W rzeczywistości wszystko to jest kwestią pozytywności lub negatywności : istnieją niezdrowe radości, przyjemności i toksyczne radości, które na dłuższą metę są zubożone; przyjemność zemsty, zemsty lub dominacji Schadenfreude, ta przyjemność oglądania innych upadających, mieszanina radości i winy; a może także te stany umysłu związane z dumą, tak łatwo skażone instynktem dominacji i wyższości.
Wręcz przeciwnie, istnieją zdrowe cierpienia, które otwierają nam oczy na pewne rzeczywistości , takie jak te, które są związane ze współczuciem - poczuciem zainteresowania i zjednoczenia z cierpieniem innych. Cierpienia, które mogłyby być przedsionkiem formy wyzwolenia od wszelkich cierpień.
Buddyzm mówi o wyrzeczeniu lub duchu wyjątkowości: „Aby głęboko odczuwać, do jakiego stopnia jesteśmy podatni na cierpienie ” - wyjaśnia Dalajlama - „a kiedy ta absolutna wrażliwość zostanie zweryfikowana (…) możemy dostrzec możliwość, że nasz duch będzie wolny od niej. " Według buddyjskich myślicieli ten stan rozczarowania pozwala uświadomić sobie daremność umieszczania naszych wartości w świecie materialnych iluzji, „w zwodniczym przywiązaniu do rzeczy”.
Zrozumiały ideał trwałych pozytywnych nastrojów nie jest zatem ani realistyczny, ani pożądany: cień jest niezbędny, aby nadać głębi światła . Cienie upiększają dzień, dlatego wieczorne lub poranne światła są często piękniejsze i bardziej subtelne niż te w południe. Czy noc też jest piękna? Tak, ale tylko dlatego, że wiemy, że wkrótce zacznie świtać.
Znaczenie szarości
Chociaż zwykle rozróżniamy negatywy od pozytywów, nastroje są subtelniejsze i często mieszane , przyjemne elementy mieszają się z bolesnymi tonami. Victor Hugo mawiał: „Melancholia to radość z bycia smutnym”.
W nostalgii ta mieszanka jest wyraźnie rozszyfrowana: melancholijny żal, że czujemy coś z przeszłości, uczestniczy jednocześnie w słodyczy - przyjemnych wspomnieniach - i bólu - bo to już jest coś z przeszłości. Wspominanie, uśmiechanie się, a mimo to cierpienie wspomnieniem … Nostalgia jest na tyle przyjemna, że czujemy chęć jej poddania się, częstego odwiedzania. W nim szczypta smutku odgrywa taką samą rolę, jak sól na talerzu.
Rozczarowanie jest również mieszany stan umysłu. Opiera się na pamięci o udzielonym zaufaniu, w zasadzie przyjemnej - ufanie nam jest dobre, to znaczy, że mamy pewne ogniwa - choć jest to Pamięć skażona tym, co wywołało rozczarowanie - brakiem czy zdradą. Tak więc za goryczą pojawia się dreszcz: rozczarowanie to nie tylko emocjonalne cierpienie, ale także kwestionowanie naszej wizji świata. Mieliśmy zaufanie, ale nie jest to już możliwe.
Paradoksalnie rozczarowanie ma zwykle słodko-gorzki smak, ponieważ w pewnym sensie jest to bolesna satysfakcja, pewność - a pewność nas bardziej zadowala niż wątpliwości - że powinniśmy przewidzieć najgorsze.
Skoro wiemy już więcej o nastrojach w ogóle, dlaczego mielibyśmy interesować się naszymi własnymi? Cóż, ponieważ duszę definiuje się jako „to, co ożywia czujące istoty”, czyli żyjące. Pozwala nam wyjść poza naszą inteligencję lub przynajmniej w innym kierunku. W rzeczywistości stany umysłu zwiększają naszą inteligencję życiową : są wynikiem „odbioru” świata na poziomie szczegółowości.
Tak więc małe wydarzenia nie wywołują silnych emocji, ale nastrój . Pomyśl tylko o tym, co się z nami dzieje, gdy widzimy płaczące dziecko lub kłócącą się parę… To sceny, które mogą wywołać u nas melancholię, bez wpływu na nasz dzień czy na nasze życie. Nie mieli namacalnego zasięgu, ale wciąż w nas unoszą się… Kto może wiedzieć, dokąd nas zaprowadzą?