Dawaj i pytaj: niezbędna równowaga
Francesc Miralles
Są hojni ludzie, którzy stają się „wycieraczkami”. W końcu wszyscy na nie nadepnęli, ponieważ zakłada się, że ich jedyną funkcją na świecie jest oddanie się innym. Dobrze jest im kultywować sztukę zadawania pytań.
StocksyDarczyńcy, odbiorcy lub podmioty równoważące. W relacjach społecznych są ludzie, którzy mają tendencję do dawania i nigdy nie rozważają proszenia o pomoc, oraz inni, którzy zwykle otrzymują i rzadko dają cokolwiek w zamian. Trzeci typ osób nieustannie próbuje znaleźć nienaturalną równowagę między tym, co daje, a tym, co otrzymuje. Co jest najbardziej pożądane?
Nawet w ukryciu istnieje uprzedzenie, że dawanie jest cnotą, a proszenie jest wadą lub wadą. Nawet w tak prestiżowych esejach, jak Give and Take profesora Adama Granta, odbiorcy są niebezpieczeństwem, którego należy unikać. Jak sam mówi: „Normalnie, gdy wygrywa odbiorca, zawsze jest ktoś, kto przegrywa.
Z badań wynika, że sukcesy odbiorców budzą zazdrość, a ludzie szukają sposobów na ich porażkę ”.
Ta książka mówi również o dwóch rodzajach darczyńców, hojnych kryteriach i „wycieraczkach”, ludziach, na których wszyscy wkraczają, ponieważ zakłada się, że ich jedyną funkcją na świecie jest oddanie się innym. Między nimi Adam Grant umieszcza balanserów, ludzi, którzy szukają równowagi między tym, co dają, a tym, co otrzymują. Jednak sam Budda powiedział, że „trzeba być umiarkowanym, nawet z umiarem”, w tym sensie, że obsesja na punkcie wyrównywania wagi może zniszczyć spontaniczność relacji.
Są ludzie, którzy w naturalny sposób dają, którzy lubią oferować więcej niż otrzymywanie, i tacy, którzy nie mają tak dobrze rozwiniętego mięśnia hojności. Z drugiej strony nie każdy daje to samo w takim samym stopniu.
Ktoś może być trochę oderwany, jeśli chodzi o swoje pieniądze, ale może poświęcić czas na potrzeby drugiego, w taki sam sposób, w jaki niektórzy ludzie okazują hojność finansową, ale są chciwi na uczucia. Nigdy nie może istnieć prawdziwa równość między dwojgiem ludzi, ale z wyważarek uczymy się ważnej lekcji: dawanie i otrzymywanie to dwie strony tego samego medalu. Przyszliśmy na świat, aby dawać z siebie wszystko, ale także prosić o to, czego potrzebujemy, aby poczuć się lepiej, a tym samym móc dalej pomagać.
Proszenie o pomoc to sztuka
Pięć lat temu artystka Amanda Palmer zasłynęła w świecie rozwoju osobistego dzięki książce The Art of Asking. I z pewnością wiedział, o czym mówi, ponieważ zanim został gwiazdą rocka, pracował jako żywy pomnik i otrzymywał pieniądze od pieszych.
Kiedy zaczynała koncertować, prosiła publiczność, by nieśli ją, gdy rzucała się ze sceny. Decydując się na zerwanie ze swoją wytwórnią, zorganizował najbardziej udaną kampanię crowdfundingową spośród tych, które miały miejsce do tej pory.
Amanda nigdy nie bała się zapytać, ale odkryła, że świat jest pełen ludzi, którzy boją się wyrażać swoje potrzeby, co paraliżuje ich własną egzystencję i psuje relacje. Ten urodzony w Nowym Jorku artysta wyjaśnia to w ten sposób: „Paraliżuje nas nie tyle samo pytanie, ile to, co kryje się pod spodem: strach przed okazywaniem się bezbronnym, strach przed odrzuceniem, strach przed pojawieniem się potrzebujących lub słabych. Strach przed byciem postrzeganym jako ciężar dla społeczności, zamiast być produktywnym. W głębi duszy brak wiedzy, jak zapytać, wskazuje, że jesteśmy oddzieleni od innych ”.
Jednak ta sama autorka ostrzega w swojej książce, że sens proszenia zależy od postawy, z jaką wykonujemy coś tak naturalnego, jak dawanie: „Jeśli poprosisz o pomoc ze wstydem, to znaczy:„ Masz władzę nade mną ”. Jeśli pytasz protekcjonalnie, oznacza to: „Mam nad tobą władzę”. Ale jeśli poprosisz o pomoc z wdzięcznością, oznacza to: „Mamy moc pomagać sobie nawzajem”.
Jak dobrze zamówić
Stojąc przed koniecznością poznania tej sztuki, Silvia Bueso ugruntowała swoją pozycję w naszym kraju jako „prawnik”, czyli szkoli się w sztuce zadawania pytań osobom, które mają trudności z tym wymiarem relacji międzyludzkich. Przede wszystkim ten mówca i trener określa, o co zdrowo nie należy pytać. Oto niektóre z ich wniosków dotyczących tego, co to znaczy „dobrze prosić”:
- Nie jest to błaganie, zastraszanie ani błaganie, ale służenie innym, służąc sobie.
- Nie chodzi o relacje, ale dbanie o nie, niezależnie od tego, czy istnieje umowa.
- Nie chodzi o poddanie się, poddanie się lub niedocenianie siebie, ale raczej zrozumienie relacji jako korzystnych dla wszystkich stron, w których wszyscy są faworyzowani.
- Dla tego eksperta „proszenie nie jest haniebne, nie jest też aktem niewłaściwym i lekkomyślnym, ale sztuką ludzką, która wymaga postawy, wielkoduszności i dużego serca”.
Istotna niespodzianka: kiedy zdecydowałem się przejść od dawania do otrzymywania
Według klasyfikacji Adama Granta zawsze byłem częścią darczyńców, niejednokrotnie z podtypu wycieraczki. Odkąd zacząłem pracować, zrozumiałem, że moją misją na planecie jest dać maksimum jak największej liczbie ludzi. Tak więc przez wiele lat zawsze miałem czas dla każdego, nawet jeśli później potrzebowałem czasu dla siebie. Zapraszałem moich przyjaciół bezkrytycznie i zawsze miałem się na baczności, by ocalić kogokolwiek lub wypuścić nowe talenty do sławy, bez względu na to, czego wymagało zainwestowanie w to.
Ten sposób życia, oderwany aż do choroby, w końcu doprowadził mnie do ruiny, jak wyjaśniłem Cristinie Benito w jej książce Money Mindfulness. I w pewnym momencie tej katastrofy, którą sam spowodowałem, byłem zmuszony przejść „na ciemną stronę” i zmienić kombinezon dawcy dla biorcy.
Zachęcona przez przyjaciela terapeuty, musiałem walczyć z samym sobą, aby poprosić trzech dobrych przyjaciół o dość dużą sumę pieniędzy.
Bałam się reakcji, jaką otrzymam po moich trzech e-mailach, napisanych późno w nocy, wyjaśniających moją sytuację i proszących o pomoc, której potrzebowałam.
Ku mojemu zdumieniu dwie z tych osób podziękowały mi w odpowiedzi e-mail za to, że o nich pomyślałem. I nie pożyczyli mi pieniędzy, które mogłem spłacić w ciągu roku. Przyznali też, że wierzą, iż nigdy nie będą mieli okazji odwzajemnić się za pomoc, której im udzieliłem w innych czasach, i że moja prośba pozwoliła im teraz na tę satysfakcję. Trzecia osoba wprowadziła kwotę natychmiast po przeczytaniu e-maila, bez dalszego komentowania.
To doświadczenie nauczyło mnie czegoś, co było oczywiste, ale do tej pory nieznane: nie byłem jedynym, który chętnie dawał. Odkryłem, że inni ludzie również chcieli okazać swoją hojność. Stało się tak, że do tej pory nie mieli takiej możliwości.