Jakie nałogi się kryją

Laura Gutman

Uzależnienie jest bezpośrednim wyrazem naszego bezradnego wewnętrznego dziecka. Odzwierciedla nasze najbardziej infantylne i niedojrzałe aspekty. Jest to najmniej „zarządzalna” część naszej psychicznej organizacji.

Uzależnienie to najbardziej niewidoczna forma przemocy. Wywołuje ogromne spustoszenie. Czujemy, że dzieci nie są w stanie czegoś dla nas zrobić. Opętał nas „inny”, który postanawia zrobić z naszym życiem to, czego chce. Tym „innym” może być alkohol lub prowadzenie biura.

Tak jak nasza matka robiła to, co chciała i co mogła, kiedy byliśmy dziećmi, a my nie mieliśmy ani głosu, ani głosu, by decydować o naszym życiu, teraz substancja, której dajemy całą moc decyzji, „robi z nami to, co chce” . A także przywłaszcza sobie całe terytorium emocjonalne, z „jego” pragnieniem innym niż „nasze” pragnienie, które ponownie zostaje pozostawione bez miejsca do istnienia.

Dzieciństwo: pochodzenie dykcji do drugiego

Kiedy jesteśmy dziećmi, przychodzimy na świat spodziewając się znaleźć ten sam poziom komfortu, jakiego doświadczyliśmy w łonie matki; to znaczy stałe pożywienie, stałe schronienie, stała opieka i stały kontakt z ciałem. Kiedy musimy ssać, potrzebujemy tego teraz. Potrzeba pojawia się z sekundy na sekundę i obejmuje całość naszej istoty. Żyjemy w każdej potrzebie, mając nadzieję na pocieszenie i spokój bez czekania. Czas boli.

Niemowlęta są całkowicie zależne od opieki matki, więc zasługują na to od razu.

Z drugiej strony, jako dzieci nie dostrzegamy świata zewnętrznego, nie ma „innego”: jest tylko nasze własne pragnienie, klucz do naszego przetrwania i matka, którą żyjemy jako „przedłużenie” naszej osoby, ponieważ ona zapewnia i uspokaja nasze potrzeby stale.

Teraz, gdy jako dzieci nie dostajemy tego, czego potrzebujemy (ramiona, ciepło, ekskluzywne spojrzenie, ciągła uwaga, kontakt cielesny, mleko, ruch, słowa i stała obecność), rozpaczamy. W miarę dorastania i próbowania różnych strategii, aby uzyskać to, czego potrzebujemy, stajemy się coraz bardziej żarłoczni, nie ufając obfitości miłości i troski. Tracimy nadzieję na mleko matki lub kochające ramiona, ale zgadzamy się na coś, co je zastąpi.

Nie ma już znaczenia, jaką substancję lub pożywienie włączymy, ważne jest, aby wprowadzić coś, cokolwiek to jest, co nas uspokaja.

Stopniowo sam akt włączenia staje się najważniejszy. Cały nasz interes kierujemy się jak najszybszym pożarciem tego, co to jest, zanim się skończy i odczujemy brak. Ale poczujemy to samo, ponieważ to, czego pierwotnie potrzebowaliśmy (obecność matki), już zapomnieliśmy, chociaż nadal działa w głębi naszej istoty.

Czego domaga się nasze wewnętrzne dziecko?

Zwykle prosimy o to, co wiemy, że dorośli są gotowi do zaoferowania; dlatego zależy to od modalności rodziny. Poprosimy o zabawki, jedzenie, soki, czekoladki … a jeśli będą miały pozytywną wartość dla dorosłych, to nam je zaoferują. W pewnym momencie dorośli tracą orientację, ponieważ nawet po zdobyciu czekoladek nie jesteśmy zadowoleni. Dzieje się tak, ponieważ nie udało nam się zaspokoić dawno zapomnianej pierwotnej potrzeby.

W miarę rozwoju nasze fałszywe - i niemożliwe do zaspokojenia - potrzeby będą rosły.

W naszym społeczeństwie konsumenckim stają się bardzo trudne do zidentyfikowania, ponieważ wszyscy jesteśmy zaangażowani w system, w którym wierzymy, że aby żyć, potrzebujemy niezliczonych przedmiotów. Kiedy jesteśmy dziećmi i prosimy o miłość i obecność, to godzinami oglądamy telewizję lub gry wideo. Nikt nie wykrywa, że ​​coś jest nie tak. Nie wtedy, gdy czujemy, że nie możemy żyć bez przedmiotów, których pragniemy.

W tym przypadku dorośli tłumaczą, że „potrzebujemy ograniczeń”, ponieważ mamy „za dużo”. Jako dzieci możemy być zalewani zabawkami, ale brakuje nam „matki”: brakuje nam tego, co najważniejsze i najważniejszego w stosunku do podstawowych potrzeb dziecka. A my rekompensujemy te podstawowe potrzeby, przesuwając je w kierunku akceptowanych społecznie modalności.

Spożycie cukru, słodyczy, sztucznych napojów, telewizji i gier wideo organizuje dziś sposób, w jaki małe dzieci uzyskują satysfakcję.

Jako dzieci czujemy, że umieramy bez matki. Jeśli wybierzemy nałóg - kompulsywne wprowadzanie substancji lub przedmiotu - jako mechanizm przetrwania, z pewnością możemy się do tego dostosować. Kiedy osiągamy dorosłość, utrwalamy ten sposób tworzenia więzi z przedmiotami lub z innymi: czujemy, że umieramy bez substancji. W takich okolicznościach wszystko, co spożywamy, staje się niezbędne. A kiedy pojawia się potrzeba, czujemy potrzebę jej zaspokojenia teraz. O czym nam to przypomina? Cóż, nadal funkcjonujemy tak, jakbyśmy byli noworodkami, pozostając w tym samym stanie emocjonalnym absolutnej potrzeby.

Kiedy jest uważane za uzależnienie

Kiedy włączenie czegokolwiek staje się pilne, mówimy o uzależnieniu: jesteśmy przekonani, że potrzebujemy tego tak lub tak, aby nie umrzeć. Niektóre są łatwiejsze do rozpoznania, jak na przykład uzależnienie od tytoniu, alkoholu, kokainy … Inne są mniej wykrywalne, jak na przykład uzależnienie od jedzenia, cukru, kawy lub narkotyków psychoaktywnych. A inne są jeszcze bardziej niewidoczne, jak na przykład uzależnienie od uznania społecznego, pracy, sukcesu, internetu czy i-Phone.

Fakt, że niektóre substancje uzależniające są legalne, a inne nielegalne, nie ma znaczenia, jeśli chodzi o zrozumienie, co się z nami dzieje.

Oczywiste jest, że jesteśmy społeczeństwem uzależniającym i że w pewnym momencie wszyscy mamy do czynienia z różnymi stopniami uzależnienia. Ale jest również jasne, że nałogu nie można walczyć. Nie możesz walczyć z podstawową potrzebą. Nie ma też wątpliwości, że każde nałóg - to znaczy każde desperackie włączenie matki - domaga się odszkodowania. Dlatego też byłoby bardzo głupotą, oprócz pozostania bez matki, pozostanie bez papierosa, walcząc z brakiem. Nie można dalej walczyć z naszymi podstawowymi potrzebami. Jesteśmy bezradni, nawet jeśli mamy 40 czy 50 lat. Dla duszy, która cierpi, nie ma wieku. Uzależnienia zawsze mają swój początek i powstają z pierwotnej bezradności.

Uzależnienie jest bezpośrednim wyrazem naszego wewnętrznego bezradnego dziecka. Odzwierciedla nasze najbardziej infantylne i niedojrzałe aspekty. Jest to najmniej „zarządzalna” część naszej psychicznej organizacji. Mechanizm uzależniający deleguje całą władzę decyzyjną na coś tak absurdalnego jak tort, przeciwko któremu tracimy zdolność do autonomii, jak to się stało na oczach naszej matki, kiedy decydowała, działała, karmiła lub karała, nie biorąc pod uwagę naszych najbardziej subtelnych potrzeb.

Początkowo nałogi mogą być trudne do wykrycia, ponieważ wiele z nich ma pozytywne oceny, takie jak sukces zawodowy, pieniądze lub umiarkowane spożycie alkoholu. Uzależnienia nie są rozpoznawane po rodzaju substancji, którą przyjmujemy, ani po ilości lub częstotliwości jej spożycia, ale po desperacji, jaką odczuwamy, gdy pojawia się natychmiastowa potrzeba jej wprowadzenia. Jeśli nie możemy żyć „bez”, jeśli potrzeba boli, ponieważ istnieje pustka, wiemy, że nie byliśmy wystarczająco usatysfakcjonowani w odpowiednim czasie, aby uzyskać opiekę, to znaczy, kiedy byliśmy niemowlętami lub małymi dziećmi.

Głównym problemem radzenia sobie z nałogami jest to, że pozostajemy więźniami dziecięcych potrzeb. Nie możemy dostrzec, że jest to nasza podstawowa emocjonalna rzeczywistość i że nie mamy narzędzi, aby wydostać się z pętli. Teraz ważne jest, abyśmy zrozumieli, że jeśli włączymy to, co włączamy, nie będziemy już mieć mamy. To starożytna historia, zasługująca na głębokie zrozumienie i delikatną pracę regresu i uzdrawiania.

Jeśli pamiętamy nasze dzieciństwo, być może możemy nazwać rzeczy szczerością w stosunku do naszych emocji i zrozumieniem poziomu deprywacji, którego doświadczyliśmy. Dziś nie będziemy już mogli liczyć na matczyną opiekę, ale można się wyleczyć dzięki pełnej świadomości naszej emocjonalnej rzeczywistości.

Popularne Wiadomości

Kim chciałeś być, gdy dorośniesz?

Spodziewałeś się, że świat będzie trochę bardziej magiczny. Spodziewałeś się innego życia. Ale oto, co tam jest. A jeśli będziesz tylko czekać. Nic się nie stanie. Więc jeśli chcesz innego życia. Zrób to, bo jest twoje. I nikt inny.…