Źli studenci nie istnieją; złe szkoły, tak

Rafael Narbona

Zawsze lubiłem „złych uczniów”. Niektórzy byli znacznie bardziej kreatywni i inteligentni niż ich rówieśnicy. Czy nauczyciele wiedzą, jak zachować swoje talenty?

Szczególnie miło wspominam Damiena. Był chudym chłopcem, raczej niskim, z kręconymi włosami i ortezą dentystyczną.

Zajęcia spędzał na pisaniu opowiadań , które ilustrował oryginalnymi i twórczymi rysunkami. Nie martwił się porażką. Był uprzejmy i pełen szacunku, ale znudził się i wolał puścić wodze fantazji . Jego historie odzwierciedlały jego lektury: Poe, Tolkien, Lovecraft.

Rozmowa z nim była przyjemna, ponieważ był namiętny, zamyślony i marzycielski . Żył w innym świecie niż ktokolwiek inny. Jego towarzysze uważali go za dziwaka i unieważnili go.

W każdym semestrze nie zdał pięciu lub sześciu przedmiotów, ale zdał wyzdrowienia i z wielkim trudem zaliczył kurs. Nauczyciele lamentowali nad niską motywacją. Uważali go za leniwego i nieodpowiedzialnego.

Oczywiście żaden z nich nie uważał, że problemem nie był Damien, ale system edukacyjny, którego prawdziwym celem nie jest nauczanie, ale monitorowanie, klasyfikowanie i karanie.

Myślę, że uczniowie tacy jak Damián budzą strach, ponieważ łamią lub kwestionują dyskurs tradycyjnego nauczania. To niespokojni chłopcy z artystycznym temperamentem i niewyczerpaną ciekawością. Nie dostosowują się do rutyny biernego słuchania, zapamiętywania i przechodzenia przez testy, które mierzą jedynie stopień adaptacji do systemu.

Czy szkoła pozostawia miejsce na kreatywność?

Wielu pisarzy było kiepskimi studentami. We Wspomnieniach wariata Gustave Flaubert pisze: „Zabrany do szkoły od dziesiątego roku życia, wkrótce poczułem się urażony wszystkimi swoimi skłonnościami: w klasie, swoimi pomysłami; w przerwach, przez moją skłonność do podejrzanej samotności . Żyłem sam i znudzony, dręczony przez moich nauczycieli i wyśmiewany przez moich kolegów z klasy. Miał zjadliwy i niezależny charakter, a moja cyniczna ironia nie wybaczała ani kaprysów jednego, ani despotyzmu wszystkich ”.

Być może Flaubert używa nadmiernie gniewnego tonu, który odzwierciedla urazę, ale nie jest łatwo dać się złagodzić, gdy cierpi się z powodu autorytaryzmu nauczycieli i niezrozumienia kolegów z klasy.

Damien i ja często rozmawialiśmy na dziedzińcu, nieskrywając naszego entuzjazmu dla The Murders of Morgue Street lub The Myths of Cthulhu. Myślę, że czułem się z nim identyfikowany.

Dyscyplina i kara

Byłem uczniem o podobnych cechach, ale w szkole Sacred Hearts, gdzie kara fizyczna i upokorzenie były dodawane do nudy lekcji mistrzowskich . Byłem głęboko nieszczęśliwy w szkole, ale wtedy szczęście nie było uważane za cel pedagogiczny.

Ci, którzy dzisiaj mówią o „kulturze wysiłku”, odtwarzają pedagogiczną wizję moich kapłanów. Nie mówi się już, że „list z krwią wchodzi”, ale przyjmuje się, że badanie opiera się na samozaparciu, poświęceniu i dyscyplinie. Kiedy studiowanie gramatyki lub fizyki Newtona było zabawne?

Miłość do nauki

Byłem równie kiepskim uczniem jak Damián, ale zdałem egzaminy na profesora filozofii we Wspólnocie Madrytu z numerem jeden. Poświęcenie, wysiłek, samozaparcie? Nie. Nieskończone godziny czytania, które nauczyły mnie kochać różne formy wiedzy.

W wieku szesnastu lat przeczytałem Zbrodnię i karę Dostojewskiego. Ta historia zafascynowała mnie w połowie drogi między powieścią detektywistyczną a esejem filozoficznym. Od razu chciałem wiedzieć więcej, poznać filozofię nietzscheańską nadczłowieka, teoretyczne alibi Raskolnikowa do wbicia siekiery w głowę lichwiarza. Nie mniej atrakcyjna była dla mnie postać autora, uwięziona na Syberii i poddana fałszywej strzelaninie za spisek przeciwko carowi Mikołajowi I.

Ciągle ciągnąłem za wątek i skończyłem na czytaniu o nihilizmie, utopiach, rewolucjach, pacyfizmie, kryzysie wiary i historii Rosji. Nie zdając sobie z tego sprawy, zburzyłem konwencjonalne tematy, nawiązując interdyscyplinarny dialog między całością a częściami. To był mój punkt wyjścia do „drugiej nawigacji”, która pozwoliła mi rozbudzić chęć nauki do dziś.

Jak wzbudzić chęć do nauki?

Oczywiście nauka jest fajna, ale wymaga motywacji, która rozpala chęć dowiedzenia się więcej.

Od dwóch dekad pracuję jako profesor filozofii w szkołach publicznych. Nigdy nie wierzyłem w wykłady, podręczniki i testy . W rzeczywistości są to trzy filary autorytarnej i głęboko anty-pedagogicznej filozofii .

Szkoła przez długi czas pełniła podobną rolę jak domy wariatów i więzienia. Jego funkcją było adocen, represje, normalizowanie . Albo inaczej: narzuć model społeczeństwa oparty na nierówności i zasadzie autorytetu. Cel ten był widoczny w XIX-wiecznych szkołach, w których ławki naśladowały organizację pracy w fabrykach. W Niemczech nauczycieli nazywano „biciem”, ponieważ ich charakterystyczną cechą nie była książka, ale twardy, elastyczny kij.

Studiując filozofię na uniwersytecie poznałem pedagogikę libertariańską Tołstoja , ducha Wolnej Instytucji Nauczania , idee Marii Montessori , Home Education teoretyzowane przez Johna Holta , Freinet's New School , Teorię Wygotskiego o Uczenie się społeczno-kulturowe… Oczywiście nie zdobyłem tej wiedzy na uniwersytetach, ale z książek. Tylko dwóch lub trzech nauczycieli odeszło od tradycyjnego nauczania, oceniając na podstawie pracy i projektów.

W latach dziewięćdziesiątych zacząłem uczyć w instytutach na przedmieściach Madrytu. W tym czasie podjęto próbę wdrożenia LOGSE, czemu sprzeciwiała się większość nauczycieli, którzy nie akceptowali idei pedagogiki i twierdzili, że są specjalistami w danej dziedzinie. Po raz pierwszy rozmawiano o integracji, przedmiotach przekrojowych, zróżnicowaniu i dostosowaniach programów nauczania. Bez odpowiedniego finansowania reforma nie powiodła się i nie trzeba było długo czekać na pojawienie się kontrreformy z jej kontrolą jakości i wyłącznymi kryteriami.

Nasze szkoły już nam nie służą

Chociaż retorycznie potwierdza się, że celem szkoły jest kształcenie wolnych mężczyzn i kobiet w zakresie narzędzi niezbędnych do rozwijania ich potencjału ludzkiego i intelektualnego, w rzeczywistości tradycyjne nauczanie zabija ciekawość i kreatywność, tłumiąc różnorodność wśród uczniów i sprzyjając jego jednolitość , zgodnie ze zjadanym przez mole wzorcem kulturowym, który nawet nie odpowiada potrzebom XXI wieku.

Szkoła dziewiętnastowieczna jest bezużytecznym atawizmem w społeczeństwie, którego gospodarka nie opiera się już na dużych fabrykach, ale na zdolności do innowacji i elastyczności w dostosowywaniu się do zmian.

Nauczyciel nie może być związany oficjalnymi harmonogramami i ustalonymi kryteriami oceny, ponieważ każda klasa to grupa o własnej osobowości . Nigdy nie zapomnę doświadczenia koleżanki z liceum, nauczyciela rysunku, który zmierzył się z grupą I ESO z nieistniejącą motywacją i niską samooceną.

Byli to dwunastoletni chłopcy i dziewczęta o wyjątkowo słabych wynikach i ogólnym poczuciu osobistej porażki. Prawie wszystkie z nich przeszły przez Podstawową z miernymi ocenami. Zniechęcony partner powiedział mi, że nie przyszli, że dali mu puste ćwiczenia, że ​​niechętnie odpowiadali na jego pytania. Zgodnie z programem nauczył ich podstawowych układów geometrycznych, wielokątów, symetrii, koloru, przestrzeni, światła, ludzkiej formy. „Najbardziej irytującą rzeczą” - wyznał - jest to, że rysują bazgroły, kiedy wyjaśniam ”.

Po katastrofalnej pierwszej kwarcie zmienił strategię . Zapomniał o swoich notatkach i podręczniku, prosząc ich o narysowanie komiksu . Nie byłaby to praca indywidualna, ale w grupach i monitorowałbym ich postępy i wątpliwości, pomagając im ukończyć projekt. Początkowo uczniowie byli zaskoczeni, ale szybko wpadli w entuzjazm .

W mniej niż dwa tygodnie lenistwo zamieniło się w szaloną aktywność. Opracowano skrypty i rozdano winiety. Prawie wszystkie historie zostały osadzone w obszarach miejskich. Inni wybierali fantastyczne scenerie, takie jak twierdze, zamki lub średniowieczne wioski. To zmusiło ich do tworzenia geometrycznych linii, dbania o symetrię, rysowania wielokątów, rozprowadzania przestrzeni, operowania światłem, używania koloru i rysowania postaci ludzkiej z różnych perspektyw.

Wynik był niesamowity . Mój partner nauczył mnie komiksów, w których jego talent do inspirowania, koordynowania i motywowania był ewidentny. Wszystkie grupy były ostrożne, nie zaniedbując szczegółów. Nastąpił nawet postęp w innych przedmiotach , ponieważ uczniowie poprawili swoją samoocenę i byli bardziej pewni swojej zdolności do sprostania każdemu wyzwaniu.

Nowy paradygmat edukacji

Emile, czyli Edukacja, wydana przez Jeana-Jacquesa Rousseau w 1762 r., Jest uważana za pierwszy traktat o filozofii edukacji w kulturze zachodniej. Rousseau zauważył, że ciekawość jest naturalnym impulsem dziecka, a nauka jest tak samo nieunikniona jak oddychanie . Wiedzę zdobywa się poprzez zabawę, kontakt fizyczny, nieskrępowane spekulacje. Jeśli dziecko ograniczy się do słuchania osoby dorosłej, utraci wrodzoną zdolność rozumowania. I cieszyć się. Jako podręcznik Rousseau nie zaleca traktatu filozoficznego, ale Robinson Crusoe, autorstwa Daniela Defoe. Władze oświatowe nie zwracały uwagi na Rousseau, ale jego wpływ nigdy nie został ugaszony.

Na początku XX wieku Maria Montessori stwierdziła, że ​​„dziecko, ze swoim ogromnym potencjałem fizycznym i intelektualnym, jest przed nami cudem”. Dzieci to gąbki o nieskończonej zdolności wchłaniania . Twoja nieświadomość przyswaja lekcje środowiska. Nauczyciel musi być do Twojej dyspozycji, tworząc jasne i przyjazne przestrzenie, które zachęcają do spotkania z językiem, muzyką, matematyką, roślinami i sztuką.

W latach sześćdziesiątych John Holt zakwestionował przymusową naukę, twierdząc, że wpływa ona negatywnie na uczenie się, ponieważ w środowisku rywalizacji i lęku o oceny wiele dzieci wycofuje się z obawy, że zostaną ukarane i upokorzone.

Holt przypomina anarchistyczną pedagogikę Lwa Tołstoja , który stworzył wolną, popularną i otwartą szkołę w Jasni Polianie. Tołstoj odrzuca egzaminy, obowiązkowe uczęszczanie i wszelkie z góry przyjęte pomysły, ponieważ rolą nauczyciela nie jest narzucanie, ale dostosowanie się do ucznia, wzbudzając jego ciekawość. Szkoła Summerhill , założona w 1923 roku przez Aleksandra S. Neill w Anglii, kieruje się tymi samymi wytycznymi, zwalczanie represji seksualnej, która hamuje w dziecku spontaniczny i naturalny związku z własnym ciałem i innych osób .

W naszym kraju jest coraz więcej bezpłatnych szkół, a niektóre oficjalne ośrodki edukacyjne złagodziły swoje metody, dopuszczając pewne innowacje. Nie jestem optymistą, ponieważ szkoła jest odzwierciedleniem społeczeństwa, a nasze społeczeństwo jest konkurencyjne, mało wspierające i indywidualistyczne. Jednak coś się porusza. Wielu rodziców chce innej edukacji dla swoich dzieci i buntuje się przeciwko ocenom zewnętrznym, które mierzą jedynie realizację celów wyznaczonych przez oficjalne harmonogramy.

„Źli uczniowie”, jak Damián, ucieleśniają bunt człowieka, który przeciwstawia swoją kreatywność produktywności, pomysłowości powtarzaniu, przywołanie do zapamiętywania, zabawny sens rutyny. Bez „złych uczniów” świat wyglądałby jak Nowy wspaniały świat z 1984 roku lub 451 stopni Fahrenheita. Być może pierwszym krokiem do zażegnania tego ryzyka jest uświadomienie sobie, że nie ma „złych uczniów”, ale złe szkoły.

Popularne Wiadomości