Wychodzenie z depresji bez wsparcia: misja niemożliwa?
Bardzo trudno jest prosić o pomoc w radzeniu sobie z depresją, trudno jest też towarzyszyć tym, którzy na nią cierpią. Ale terapia, a przede wszystkim wsparcie jego przyjaciół były fundamentalne dla Francesca Mirallesa.
Depresja jest dla wielu osób tematem tabu . Często ukrywa, że cierpi lub cierpiał, jakby to było coś haniebnego, o czym należy jak najszybciej zapomnieć. Ale jest wiele ważnych lekcji, których można się nauczyć z doświadczenia takiego, jak to, które opowiem w pierwszej osobie.
Samodzielne stawianie czoła problemom
Te szczególne powody, które doprowadziły do mojego depresji nie są istotne dla tego artykułu. Dość powiedzieć, że doszło do rozstania, ruiny finansowej i poczucia zdrady bliskich przyjaciół.
To było to, co lekarze nazywają depresją egzogenną - wywołaną zdarzeniami zewnętrznymi - i na początku nie chciałem poddawać się żadnej terapii . Mój zły nastrój przypisywałem wichurze negatywnych konsekwencji, które czerpałem z wielu błędnych decyzji.
Świadomy swoich błędów mogłem wkrótce odbudować swoje życie w znacznie solidniejszy sposób. Chodziło o to, by wytrzymać, dopóki emocjonalna burza nie minie.
Samotność wzmacnia depresję
Ale teoria to jedno, a praktyka to drugie. Tę niekorzystną sytuację - kolega bardzo trafnie określił ją jako „sumę nieszczęść” - potęgowała moja nagła samotność, gdyż oprócz bycia bez partnera wiele osób oddalało się ode mnie w obawie, że poproszę o pożyczkę lub że Przytłaczam ich swoimi problemami.
Musisz mieć bardzo silną i współczującą naturę, aby towarzyszyć komuś, kto przechodzi przez proces depresyjny, ponieważ negatywne rozmowy mają tendencję do powtarzania się i nic, co mówisz lub robisz, nie wydaje się przydatne, aby pomóc drugiemu poza poczuciem, że zostałeś usłyszany.
Fakt, że jako niezależna pisarka i dziennikarka pracowałem w domu, utrudniał mi wyjście ze studni. Spędziłem dzień liżąc rany , bez motywacji do wyjścia, ponieważ byłem rozczarowany światem i, jeśli byłem z kimś szczery, nie czułem się zrozumiany.
To spowodowało, że burza raczej się nasiliła niż osłabła. Wkrótce straciłem głód - schudłem sześć kilogramów w tydzień - i nie mogłem spać dłużej niż trzy godziny, ponieważ po tym czasie ponownie uruchomiła się wirówka negatywnych pomysłów.
Znaczenie pomocy zagranicznej
Zdając sobie sprawę, że sam nie wyjdę z tego, szukałem terapeutów, którzy mogliby mi towarzyszyć w tym procesie . I mówię w liczbie mnogiej, ponieważ było ich kilka.
W rzeczywistości, zgodnie z radą innych specjalistów, miałem do trzech naraz : psychologa humanistycznego , terapeutę EMDR, który pomagał mi zasnąć, i znajomego lekarza, który przepisał mi leki na kilka miesięcy, już że w jego słowach: „Aby wydostać się
z miejsca, w którym się teraz znajdujesz, musisz podjąć szereg decyzji, które będą wymagały od ciebie bycia lepszym niż teraz”.
Każdy pomagał na swój sposób iw końcu doszedłem do pewnego rodzaju apatii, która pozwoliła mi prowadzić normalne życie, co nie oznaczało, że odzyskałem iluzję życia.
Granice terapii
W moim przypadku, kiedy wyszedłem z konsultacji z terapeutą humanistą, z którym byłem najdłużej, poczułem się upoważniony do odwrócenia swojego życia, ale po 24 godzinach mój nastrój znów się pogorszył.
Każdy terapeuta wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafi. Jego działanie jest inspirujące, ale punktualne i nigdy nie należy go mylić z ciepłem prawdziwego przyjaciela.
Gdy kryzys był poważny, nie miał możliwości zażądania pilnej wizyty . Będąc znaną terapeutką - odzwierciedlałem nasze rozmowy w bajce Sekretna lekcja - miała pełny grafik za trzy tygodnie, nawet na Skype. Mógł co najwyżej mieć nadzieję na kilka minut rozmowy telefonicznej.
W takim przypadku, wiedząc, że będziesz musiał czekać tak długo, aby uporać się z tym, jakie są twoje udręki , dla tych, którzy umierają z pragnienia, wiedząc, że za piętnaście dni jest oaza.
Przyjaźń, sojusznik przeciwko depresji
Na szczęście miałem bardziej subtelne, ale stałe źródła, które codziennie odświeżały mnie w podróży. Chodziło o dwóch przyjaciół, którzy dodawali mi otuchy, dopóki nie odzyskałem normalnego marszu w moim życiu.
Musisz postawić na rzeczywistość pełną ludzi, którzy nie boją się delikatności.
Jeden z nich był doktorem biologii mieszkającym w Chile, gdzie został zatrudniony jako profesor uniwersytetu. Znając mój status, zaczął dzwonić do mnie co wieczór o tej samej porze, aby opowiedzieć mu o postępach dnia i moich obawach. Z kolei opowiedział mi anegdoty, które mnie rozśmieszyły.
Przez ponad trzy miesiące czekałem każdej nocy na tę godzinę, w której przez tego anioła stróża powróciłem do nici człowieczeństwa, pomimo dzielących nas ponad 10 000 kilometrów.
Drugi anioł stróż był niedawnym przyjacielem i współpracownikiem, który zaczął przychodzić do mojego domu w każdy poniedziałek rano na herbatę. Nigdy się nie spieszyłem i rozmawialiśmy o książkach, doświadczeniach i projektach. Pewnego ranka obejrzeliśmy nawet razem film, który trwał prawie trzy godziny. Poza tym każdego popołudnia pisał do mnie WhatsApp, aby upewnić się, że nadal tu jestem.
Z perspektywy czasu zrozumiałem, że ci dwaj przyjaciele byli moimi głównymi sprzymierzeńcami w ucieczce z piekła, które sam zbudowałem.
Wsparcie wewnętrzne: chęć zmiany i robienie tego
Oprócz tego cennego wsparcia z zewnątrz szybko zdałem sobie sprawę, że prawdziwa transformacja nie nastąpi, jeśli nie zrobię czegoś dla siebie.
Zanim popadła w depresję, przez kilka lat zajmowała się arteterapią . Nie tylko jako literacki Szerpa - pomagający nowym autorom osiągnąć szczyt swojej pierwszej książki - ale także dzięki metodzie, którą ochrzciłem „Piano Satori” i która pozwala każdemu grać na dwuręcznym pianinie od pierwszego dnia .
Wyniki były zaskakujące. Nie tylko ze względu na szybki postęp tych, którzy uważali się za „odrzuconych” w muzyce, ale także z powodu poczucia własnej wartości, jakie zyskali dzięki osiągnięciu czegoś, co uważali za niemożliwe, a także obudzeniu uśpionej wrażliwości.
Musiałem się teraz obudzić, więc stosując własne lekarstwo, wyznaczyłem sobie misję : skomponować utwór na fortepian co miesiąc przez rok w ramach projektu The 12 Autumns, który można dziś usłyszeć na Spotify lub YouTube.
Poza tym , że co miesiąc współpracowałem z innym muzykiem, co towarzyszyło mi, było to prześwietlenie mojej duszy. Dzięki piosenkom mogłem dostrzec moją ewolucję, tak jak dzieje się to z każdym, kto pisze, maluje lub wykonuje inną działalność artystyczną, która odzwierciedla ich wnętrze.
Powrót do świata: dzielenie się zdobytą mądrością
Po zakończeniu podróży przez pustynię nadeszła chwila, kiedy poczułem gotowość powrotu do świata jako ktoś inny. Cierpiał i nauczył się. Teraz mógł znacznie bardziej wczuć się w ból innych, zrozumieć ich procesy z doświadczenia.
Mój anioł z Chile zaproponował mi wtedy nowe wyzwanie : po wielu miesiącach życia monastycznego wezwał mnie do wyjścia przez pięć dni z rzędu , od poniedziałku do piątku, z pięcioma osobami, które wniosą do mojego życia coś nowego i innego. Zrobiłem to, a druga randka , we wtorek, stała się moim partnerem przez dwa i pół roku.
Nigdy więcej nie czułam się samotna. Nie, kiedy jestem sam ze sobą.