Jak przeżyć chwile przemiany

Jorge Bucay

Większość z nas nie w pełni docenia „cud” każdego przebudzenia. Czy możemy więc rozpoznać doświadczenia, które wywrócą nasze życie do góry nogami?

Każdego ranka przekraczamy próg, który prowadzi nas do codzienności. Wracamy z magicznego i często niezrozumiałego świata snów do nie mniej magicznego (a często nawet bardziej niezrozumiałego) świata namacalnej rzeczywistości.

Niemal każdy z nas bez wahania rozpoznałby, jak zaskakujące jest to doświadczenie, a jednak większość z nas prawie nigdy nie jest świadoma tej podróży powrotnej.

Obudź się każdego dnia

To doświadczenie jest tak ważne, że prawie każda szkoła myślenia i każdy z mężczyzn i kobiet, których słowa przekroczyły swój czas, zbudował i przekazał wszystkim szerszą i metaforyzowaną koncepcję słowa przebudzenie, znaczenie nie tak związane. z przejściem od snu do jawy, ale związane z ideą oświecenia.

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych duchowych nauczycieli, Gurdżijew, uczył, że człowiek zmechanizowany przez rutynę codziennej walki o swoje utrzymanie przeżył jak lunatyk i prędzej czy później będzie musiał stawić czoła swemu przebudzeniu.

Giorgios Giorgiades, imię, którym ochrzczono Gurdżijewa, urodził się pod koniec XIX wieku i przez całe życie pielgrzymował do Indii, Chin, Japonii i na Bliski Wschód. Jego życie, dość niezwykłe, wydaje się katalogiem doświadczeń i wyczynów, które ilustrują i usprawiedliwiają jego śmiałe i prowokacyjne myślenie, dla niektórych wspaniałych, dla innych z urojeniami.

Pod koniec swojego gorączkowego życia, mieszkając we Francji, gdzie zmarł (nawiasem mówiąc, dzień przed moimi narodzinami), zapisywał niektóre ze swoich najbardziej mobilizujących pomysłów.

Najbardziej szokujące dla mnie było twierdzenie, że aby naprawdę żyć, trzeba się obudzić, ale wyjaśniło też, że nie można się obudzić bez śmiałości przejść przez kilka śmierci i tak wiele ponownych narodzin.

Te małe „przebudzenia” są częścią życia każdego. Niektóre są szokujące i subiektywnie transformujące, inne wydają się przynajmniej nieważne, ale wszystko - a raczej suma wszystkiego - przyczynia się do naszej ścieżki wzrostu i jest podstawą naszego rozwoju jako ludzi.

Oświecenie Buddy

Legenda głosi, że Sidhartha Gautama został oświecony pewnego ranka, po medytacji pod drzewem figowym przez jedną noc, w maju 542 roku pne.

Mówi się, że tego dnia, po wyrzeczeniu się pocieszenia i mocy, które oznaczało dla niego narodziny księcia, po tym, jak jako żebrak szukał odpowiedzi na swoje poszukiwanie lekarstwa na cierpienie, po zamęczeniu ciała na tysiące sposobów i poście. 49 dni zobaczył piękne drzewo otoczone spokojem.

Czuł, że TO jest to miejsce i zgodnie ze swoją intuicją usiadł pod nim i przygotował się do medytacji w świetle księżyca w pełni. Następnego ranka zaświtał Budda. Zgodnie z tradycją, poprzez oświecenie, Sidhartha przekroczył ludzkie ograniczenia, przekroczył dualności: życie i śmierć, czas i przestrzeń, jaźń i ty.

Drzewo oświecenia, Maha Bodhi - a może „syn” oryginału - wciąż istnieje; Jest najstarszym w historii, ponieważ zawsze był pod obserwacją i opieką. Jest to gigantyczne drzewo figowe (Ficus indi), które jest częścią buddyjskiego kompleksu w mieście Annuradhapura na Sri Lance.

Dziś drzewo jest otoczone płotem i otoczone świątyniami, do których przybywają pielgrzymi, aby się modlić i medytować. Ozdobiona girlandami Bodhi wydaje się być żywym pomnikiem zdolności człowieka do przebudzenia.

Jak przyszło „moje przebudzenie”

Oczywiście, jak powiedziałem, nie wszystkie przebudzenia są tak transcendentne, ale każdy z nas przeżył swoje własne i nadal będzie nimi żył. Dowiemy się, czy jesteśmy wystarczająco czujni, aby je zarejestrować, czy też mamy szczęście, że docierający do nas bodziec wstrząsa nami intensywnie, nawet jeśli zaskoczy nas.

Z dala od wielkich mistrzów, pozwólcie, że podzielę się z wami jednym z moich najmilszych i najbardziej znaczących wspomnień.

Moje pierwsze spotkanie z mędrcem

Miałbym 10, może 11 lat, a wtedy nie było bardziej atrakcyjnego programu niż spacer z ciotką July, moją najdroższą ciocią, mimo że nie była tak naprawdę rodziną.

Lipiec i moja mama byli bliskimi przyjaciółmi, odkąd poznali się w podstawówce i jak zrozumiałem znacznie później, mój brat i ja zajęliśmy miejsce dzieci, których nigdy nie miała w swoich sercach.

Dzieliła się z każdym z nas tymi rzeczami, które wydawały jej się najbardziej odpowiednie . Słusznie lub niesłusznie poszedł z Félixem na piłkę nożną, do kina i puszczać latawce; a ze mną do teatru, żeby posłuchać muzyki i napić się herbaty w Ritchmond, najbardziej eleganckiej i brytyjskiej cukierni w samym sercu miasta.

- Czy pozwolisz Jorge towarzyszyć mi na konferencji w piątek? - zapytał lipiec, kiedy jedliśmy razem lunch.

-Konferencja? moja matka zapytała: „Od kogo?”

- Krishnamurti przyjeżdża do Buenos Aires - powiedziała podekscytowana ciotka.

-I kto to jest? Zapytałam.

„Jest nauczycielem duszy ”, powiedział July, „mędrcem, który urodził się w Indiach i podróżuje po świecie, ucząc wspaniałych rzeczy”.

-Ale nie myślisz, że może Jorge jest trochę za mały, żeby iść na tę konferencję? wskazała moja matka.

- Może tak, ale nie sądzę, że Krishnamurti wróci do Buenos Aires - odpowiedziała proroczo ciotka. To może być jedyna szansa w Twoim życiu, aby to zobaczyć.

„Cóż”, powiedziała mama, „jeśli chce, pozwól mu odejść”.

Byłem bardzo daleki od odrzucenia wycieczki z lipcem, więc w piątek udaliśmy się do salonu firmy ubezpieczeniowej przed Plaza de Mayo, aby posłuchać gościa.

Sytuacja była bardzo szokująca dla każdego, a bardziej dla mnie. Ten mały człowieczek o słodkim głosie, wrażliwym wyglądzie i twarzy anioła zgromadził ponad 300 osób, aby usłyszeć, jak mówi o Indiach, świecie zachodnim i duchowości.

To była jego trzecia i ostatnia konferencja. Chociaż wiele rzeczy mi umknęło, uspokoiło mnie, że moja ciotka wyjaśni wszystkie moje wątpliwości.

Odkryj sekret życia

Po prawie godzinie Krishnamurti ustąpił miejsca pytaniom.

„Wczoraj” - powiedział pośpiesznie - „ ktoś zapytał mnie po wykładzie, jak zdefiniowałbym życie”. Czy ta osoba jest tutaj?

- Tak, mistrzu - powiedział ktoś z tyłu.

„Nie jestem twoim nauczycielem” - odpowiedział Krishnamurti. Twój nauczyciel jest w tobie… Wczoraj poprosiłem cię o przyniesienie mi dwóch ciecierzycy, dwóch soczewic lub dwóch fasoli, abym dziś mógł odpowiedzieć na twoje pytanie. Przyniosłeś je?

Mężczyzna skinął głową i zrobił krok do przodu, by podać mu dwie fasolki. Krishnamurti wziął po jednym do każdej dłoni i zamknął je.

- Zachowam odpowiedź na koniec - dodał.

Przez następne pół godziny Juddi Krishnamurti odpowiadał na wszelkiego rodzaju pytania. Pamiętam, że jego posunięcie, jeśli tak było, dotyczące odroczonego pytania, sprawiło, że oczekiwałem.

Nadszedł czas, aby się pożegnać i Krishnamurti przemówił:

„Pytają mnie, czym jest dla mnie życie… Myślę, że nie potrafię tego wyjaśnić samymi słowami, życie odczuwa, wygląda, żyje… Może mogę podać przykład” - kontynuował. Życie jest różnicą między tym - powiedział, pokazując fasolę otwierającą swoją lewą pięść - a tym innym - powiedział, pokazując drugą fasolę w otwartej prawej dłoni.

Okrzyk zdziwienia wypełnił pokój. Z fasoli po prawej stronie wystawał mały zielony plasterek.

W ciągu kilku minut, wraz z wilgocią i ciepłem dłoni Krishnamurtiego, fasola wykiełkowała.

Później, dużo później, pojawią się pytania. Co się stało? Jak to się stało? Później wciąż próbuje wyjaśnić, co otworzyło więcej pytań: Jak człowiek może radzić sobie z wilgocią, ciepłem i energią swojej zaciśniętej pięści, aby fasola wykiełkowała w tak krótkim czasie? Wszystko to będzie później.

W tym momencie pozostało wszystko, co dla dziecka jakim byłam, zdziwienie i odkrycie wiadomości, której nie sposób zapomnieć:

Życie to ekspansja, to wzrost, to otwartość. Życie jest radością, a także, dlaczego nie, czymś tajemniczym.

Popularne Wiadomości