Masz obsesję na punkcie lubienia innych? Piękno nie jest tworzone, jest odkrywane

Jorge Bucay

To najlepsze określenie samooceny. Sprawmy, aby nasze własne autentyczne piękno było widoczne. Ponieważ piękno nie jest tworzone, odkrywane i udostępniane

„Nic nie interesuje ludzi bardziej niż innych”. Jestem podekscytowany czytaniem tych słów Fernando Savatera. A powtarzając je, wydaje się niemożliwe, aby coś czasem zapomnianego, a nawet odrzucanego, nie zmieniało się w naszej głowie …

Jak mogliśmy nie przejmować się innymi? Jak mogłeś obejść się bez twojego słowa? Jak powinniśmy bagatelizować to, co o nas myślą? Czy miłość bliźnich nie jest naszą najcenniejszą własnością?

Czy powinniśmy lubić wszystkich?

Nie ma nic złego w chęci zadowolenia innych, nawet w naszym gorliwym poszukiwaniu aprobaty. Problem nie tkwi w tej tęsknocie, ale w dwóch innych zgubnych czynnikach tych poszukiwań.

Pierwsza to fałszywa decyzja, czasem podejmowana bez świadomości, że musi ona pochodzić od konkretnej osoby. Pisarz Hugh Prather mówi, że wszyscy musimy czuć się zatwierdzeni, ale teraz, gdy nie mamy już pięciu lat, aprobata ta nie musi pochodzić od naszej matki.

Drugim niezdrowym aspektem naszego podejścia do tych poszukiwań jest cena, jaką jesteśmy w stanie zapłacić, aby to osiągnąć, czasem nawet kosztem zdrady.

Jak jednocześnie zadowolić i być autentycznym

Oczywiście wyjściem nie jest powtarzanie każdego ranka: „Nie obchodzi mnie, co myślą inni”. Ani nawet powiedzieć bezpośrednio drugiej osobie: „Nie mów mi swojej opinii, bo nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz” (między innymi, ponieważ to nigdy nie jest prawda).

Najlepszym zachowaniem, a przynajmniej najzdrowszym, jest raczej zaakceptowanie i zrozumienie, że moja autentyczność i ocena, której potrzebuję, nie są wykluczone. W rzeczywistości mogą i powinny być sprzężone. Wtedy pojawia się ten zbieg okoliczności i tylko wtedy, gdy spotkanie z innymi jest naprawdę piękne i pocieszające, zarówno dla nas, jak i dla innych.

Opowieść o autentycznym pięknie

Kilka lat temu byłem w Punta del Este, najsłynniejszej z plaż Urugwaju, aby wygłosić konferencję i cieszyć się odrobiną pięknego miasta. Kiedy moja praca domowa była odrobiona, wyszedłem z dobrym przyjacielem na spacer po małym miasteczku.

Spacerując bez stałego adresu , minęliśmy bar, który polecili nam znajomi, nalegając, że serwują bardzo dobrą kawę i dawali małe show na żywo.

Tej nocy, po kawie, na scenie wyszła piosenkarka. Była kobietą średniego wzrostu, o pięknych rysach i znacznej nadwadze. Była Brazylijką i wykazywała godną pozazdroszczenia swobodę w posługiwaniu się swoim ciałem.

Poruszała się z wdziękiem, ubrana w obcisłe legginsy, które podkreślały jej nie nieśmiałe krągłości, i top, który ujawniał, z pewną pewnością siebie, miłość, którą prawie wszystkie kobiety, które znamy, próbują ukryć.

Muszę przyznać, że w tym miejscu i sytuacji, która miała pewien pozór przepychu i wytworności, ich wygląd wywoływał zdziwienie i dyskomfort. Pomiędzy stolikami przebiegł szmer i kilku widzów zaczęło łokieć lub wykonywać gesty współudziału. Mój przyjaciel nie uniknął tej początkowej reakcji i skomentował:

-Spójrz na nią, przyjacielu! Myślisz, że ta laska może nosić te ubrania?

Spojrzałem na niego z dezaprobatą , ale nic więcej nie powiedziałem, ponieważ światła już się gasły, co było znakiem, że przedstawienie miało się rozpocząć. A potem ta kobieta znów wszystkich zaskoczyła …

Jej głos miał wzruszającą słodycz, szeroki uśmiech wyrażał przyjemność, którą wydawała się odczuwać podczas śpiewania, jej ruchy były wdzięczne i miękkie, gdy poruszała się po małej scenie, porwana przez muzykę.

Nagle cały bar został urzeczony tym pięknem, a zwłaszcza moja droga przyjaciółka, która nie mogła przestać na nią patrzeć. Po każdej piosence odwracał się ku mnie z niedowierzaniem i przyjemnością.

Koncert zakończył się półtorej godziny po tym cudownym popisie wirtuozerii, a nasza dwójka, podobnie jak reszta publiczności, brawo bili brawa, a kobieta podziękowała oklaskom z taką samą gracją, jaką okazywała podczas występu.

Po trzeciej rundzie oklasków mój przyjaciel zerwał się ze stołu i ruszył na scenę.

-Gdzie idziesz? -spytał.

„Aby spróbować zdobyć jej telefon…” powiedział z uśmiechem. Chciałbym cię zaprosić. Wydaje mi się, że się zakochałem - dodał cierpko.

Pokaż to, co piękne: „odkryj siebie”

Pozostałem przy stole zadowolony, z ulgą i dumą widząc, że przecież nie wybrałem swoich przyjaciół tak źle. Zostałem z myślą, że piękno tej kobiety (być może jak wszystkich) nie polega na tym, jak bardzo przypomina stereotypowy model pięknej kobiety.

Jego największym urokiem była decyzja, by pokazać się autentycznie takim, jakim był, bez cienia wstydu. To było jak dzikie, mocne stwierdzenie o wyższej samoocenie: „To jestem ja i lubię być tym, kim jestem. Lubię mnie, mam nadzieję, że Ty też mnie lubisz ”.

Jestem pewien, że takie właściwe stwierdzenie nie rozwija się naturalnie.

Jestem przekonany, że się uczysz. Dobra, bardzo dobra wiadomość jest taka, że ​​jestem pewien, że jest to coś, czego nie musisz się uczyć dzień po dniu. Kiedy już to zrobisz, będzie ci towarzyszyło na zawsze.

Mądrzy ludzie nie dekorują się, pokazując coś, czym nie są, ani nie ukrywają swoimi aranżacjami tego, co wydaje im się nieharmonijne, a wręcz przeciwnie, starają się uwidocznić piękno, o którym wiedzą, że jest ich własne.

Prawdziwe piękno każdego z nich nie jest wymyślone ani zbudowane, zostaje odkryte (odkryte) i udostępnione innym.

Popularne Wiadomości