Chwila czułości
Roy Galán
Jest coś, co przydarzy się nam wszystkim.
I umiera.
Może nie chcesz o tym myśleć.
I dlatego może Cię to zaskoczyć.
Nie wiemy, kto będzie rządził tym krajem.
Nie wiemy, kiedy następnym razem będziemy ziewać.
Może teraz, ponieważ to przeczytałeś.
Nie wiemy, czy Khaleesi w końcu zasiądzie na tronie.
Nie znamy zwycięskiej kombinacji.
Nie wiemy, jaką piosenką Radiohead otworzy w Primavera.
Nie znamy prawie niczyjego nazwiska.
Ale wiemy, że jedziemy.
Jeden po drugim.
Teraz albo za trzydzieści osiem lat.
W tej pewności jest coś gwałtownego i pięknego.
W efemerycznym.
Ale zapomnieliśmy.
I tak żyjemy na zawsze.
Jakby zawsze był po.
Ale może nie być.
Tak jak istnieją okropne sposoby umierania, są też okropne chwile umierania.
Nagle.
Wyobraź sobie, że umierasz, obserwując godzinę ostatniego połączenia swojego byłego.
Lub czyszczenie na czysto.
Odmawiam.
Dlatego nie zamierzam robić nic z kompromisu.
Wyobraź sobie, że tam umieram.
Prawie nie znam na ślubie kuzyna.
Przy dziecięcym stole.
Nie.
Przepraszam.
Nie chcę iść, bo jeśli umrę, wolałbym umrzeć gdzie indziej.
Proste i uczciwe.
Odmawiam też śmierci z innych powodów niż śmierć.
Nie chcę umierać z miłości.
Nie chcę umierać ze strachu.
Ponieważ zrobienie tego byłoby obrazą samej śmierci i wszystkiego, co ona oznacza.
Koniec możliwości bycia lepszym.
Ale jeśli nie umarłeś, to nie koniec.
I możemy zrobić to lepiej.
Dziś zaczyna się marzec.
I mówisz, że dzięki Bogu minął luty.
Nie bądź nieprzytomny.
Dzięki Bogu, że dotarłeś do lutego.
Żyj jak umierający.
To właśnie powinniśmy zrobić.
A jaką tajemnicą jest zabranie sekund z tego życia.
Nie potrafię wybrać.
Ale gdybym mógł wybrać chwilę śmierci.
W jednej chwili wypełniłaby się czułością.
Dziękuje z ręką na piersi.
Albo w pocałunku na środku plaży pełnej śladów.
Dlatego nie zamierzam przestać dziękować ani całować.
Na wypadek, gdybym umarł.
Kiedy myślą o mnie.
Następuje sensacja.
Otrzymywać przytulanie.