Somatyzacja nie jest błędem
Wirusy istnieją naprawdę. Bakterie są prawdziwe. To są prawdziwe problemy. Ale kiedy somatyzujesz, to twój problem, że traktujesz rzeczy zbyt poważnie.
Drodzy Szaleńcy,
Dzisiejsze słowo „Somatyzuję . ” Według słownika Akademii Królewskiej polega na „mimowolnym przekształcaniu problemów psychicznych w objawy organiczne”.
Tego słowa używa się w ten sposób: „somatyzujesz, somatyzujesz… co się z tobą dzieje, to że somatizujesz”.
Wymiotuję, a jednocześnie nie mogę jeść, ponieważ mój żołądek jest zamknięty. Nie sypiam dobrze, a jeśli śpię, mam koszmary. Mam niepokój na poziomach stratosfery, szczególnie rano, więc wstawanie z łóżka to święto, między brakiem snu (przez tygodnie) jestem osłabiony, ponieważ nie jem lub wymiotuję to, co jem, świat przychodzi i jedyną wyraźną odpowiedzią mojego ciała jest drżenie.
Kiedy wstaję z łóżka, ponieważ wychodzę, jestem rozdrażniony i powstrzymuję się, jak tylko mogę, ale czy mi się to podoba, czy nie, nie jestem radością z imprezy. Oczywiście ludzie utwierdzają mnie w przekonaniu, że jestem bardzo piękna, bo tracę na wadze, co nadal bardziej mnie niepokoi, ale staram się tego nie mówić, żeby nie brzmieć irytująco. Poza tym mam pokrzywkę na skórze.
Mam nierealny harmonogram pracy , intensywne nastawienie emocjonalne, dużo samozaparcia i ogólnie dużo strachu. A ja jestem jednym z tych, którzy ze strachem uciekają. Zamiast się bronić, popadam w kłopoty, próbując przezwyciężyć strach, który, tak napisany, wydaje się głupi, ale gdzieś w mojej głowie ma sens.
Kiedy wyjaśniam to wszystko, ludzie mówią mi, że somatyzuję swoje problemy, co jest jak mówienie mi, że to, co dzieje się z moim ciałem, nie jest rzeczywiste, ale coś innego. Wirusy istnieją naprawdę. Bakterie są prawdziwe. Ale mój jest psychosomatyczny i przechodzimy do innego tematu .
Że traktuję to zbyt poważnie , daj spokój. Gdyby „moja” była grypą, nikt by mi nie powiedział: „Córko, jak w ogóle masz wirusa!”, „Traktujesz wirusa zbyt poważnie”. Ale ponieważ moje są problemy związane z relacjami, pracą i sprawami, które nie mają błędu, który je powoduje, odpowiedzialność za moje zło spoczywa na mnie.
Kultura „jeśli chcesz, możesz” wyrządziła nam wiele szkód. Ponieważ czasami chcesz, a nie możesz. Bardzo często chcesz, ale nie ma sposobu. Lub chcesz dużo i możesz tylko trochę. Lub czasami chcesz, ale świat nie. Albo nawet głowa tego chce, ale wnętrzności nie.
Istnieją inne strumienie tych przyjemności, które zalecają połączenie się ze swoimi uczuciami. Cóż, właśnie to zrobiłem. Połączyłem się tak intensywnie, że teraz moje uczucia zmieniają się w czerwone guzy na całej mojej twarzy, tam, wyraźnie widoczne. I bezsenność i bóle głowy.
Okej, nie narzekam. Przynajmniej wiem, że jak coś idzie nie tak, nie mogę odwrócić wzroku, bo to jest, wypisane na mojej twarzy każdego ranka, kiedy patrzę w lustro.
Ale gdybyśmy tylko mogli przestać bagatelizować fakt somatyzacji i przestać winić siebie za uczucia, z pewnością część niepokoju wyszłaby już przez to okno i być może strużka świeżego powietrza dostałaby się na jego miejsce …