Naucz się przyjmować „nie” jako odpowiedź
Sposób (nie) radzenia sobie z frustracją może być również gwałtowny. Nadszedł czas, aby przemyśleć, jak przyjmujemy te „nie” i jak je dajemy.
Drodzy Szaleńcy,
Nie znaczy nie.
Wszyscy się zgadzamy, prawda? Dobra, szczęśliwego tygodnia i tak dalej.
Nie.
Wracajmy. Drodzy Szaleni Umysły: nie, nie.
Mamy to napisane na koszulkach, torbach, odznakach, śpiewamy to na pokazach, na przyjęciach, śpiewamy, krzyczymy, piszemy w tysiącach artykułów … ale to nie działa, nie do końca działa .
Wyobrażam sobie, że czekasz na tekst o gwałtach i tak dalej. Ale nie. To chce być tekstem o tym, jak mały opór mamy wobec czegoś tak ważnego, tak powszechnego i tak niezbędnego jak frustracja. Jak bardzo nie idziemy po naszej myśli .
Gwałty są przemocą wspieraną przez wiele innych rodzajów przemocy iw wielu innych konstrukcjach, a jednym z nich jest ogromny i intensywny problem, który musimy zaakceptować, aby zaakceptować frustrację.
Jesteśmy rozpieszczonymi dziećmi, które nie są już wystarczająco dorosłe, aby być dziećmi lub żyją, aby być rozpieszczanymi. Ale nadal mamy ciągłe napady złości, ponieważ nie wiemy, jak założyć, że tak nie jest.
Każde „nie” : nie dzwoń już do mnie, nie komplementuj mnie, nie kontaktuj się ze mną, nie chcę być z tobą, nie chcę cię widzieć, nie przytłaczaj mnie, nie chcę z tobą wychodzić, nie chcę z tobą rozmawiać, nie chcę ci powiedzieć, jak się nazywam, nie Chcę się uśmiechać, nie, nie Ale też: nie chcę ci wyświadczyć przysługi, o którą prosisz, nie chcę ci towarzyszyć w tym czy tamtym miejscu, nie chcę niczego. Nie. Nie, to nie jest.
Kilka lat temu niektórzy studenci poprosili mnie o rozmowę kwalifikacyjną po wykładzie, który miałem wygłosić na ich uniwersytecie. Miałem bardzo zły nastrój, a także otrzymałem wiele zagrożeń w sieciach, więc nie mogłem utrzymać dużej widoczności. Powiedziałem im nie. Nalegali. Wyjaśniłem powód nie. Nalegali. Powtórzyłem „nie” i przeprosiłem. Poprosili o pomoc swoich nauczycieli.
Mówiłem nie, z niepokojem już przez dach . Kosztowało nas to 8 e-maili. I to było tak, że nie, ale musiałem podejść bardzo poważnie, a rozmowa zakończyła się ostatnim pełnym oburzenia e-mailem, w którym nazywano mnie brzydkimi rzeczami, które czytałem tylko po przekątnej.
Jeśli chcemy, żeby był „nie”, musimy nauczyć się przyjmować „nie”. Musimy zaakceptować fakt, że inni nie są odpowiedzialni za nasze potrzeby, że nie wszystko dzieje się przez nasze pragnienia, że musimy przestać nalegać, dopóki nie nakłonimy drugiej osoby do zrobienia tego, co chcemy, nawet pomimo tego. I musimy w tym wychowywać nasze stworzenia. Wiedzieć, jak otrzymać nie, wiedzieć, jak je dać i wiedzieć, jak je utrzymać. Aby to przyjąć i utrzymać to pomimo napadów złości, emocjonalnego szantażu, kurczaków, wrzasków i płaczu. Muszą też nauczyć się go trzymać tak długo, jak to konieczne, co jest niezwykle trudną rzeczą. Trzymać go bez proszenia o przebaczenie lub pozwolenie.
Dzięki temu nie tylko usunęlibyśmy ważną nogę z kultury gwałtu, ale także zaoszczędzilibyśmy dużo codziennej przemocy, dużo ciągłego machizmu, dużo zmęczenia czymś tak prostym, jak narzucenie limitu.
To jest dla mnie feminizm. Każdy może nosić koszulkę z napisem. Ale praktyka to coś innego. A jeśli feminizm nie jest innym sposobem bycia na świecie, lepiej kontynuujmy z koszulami życia i to wszystko.
Szczęśliwego tygodnia, Minds!