Donald Trump nie praktykuje uważności
Ogrodzenie Melilli jest przytłaczającym pomnikiem niewrażliwości, przypominającym nam, jak inaczej byłoby, gdybyśmy urodzili się po drugiej stronie.
W grudniu ubiegłego roku miałem okazję po raz pierwszy krótko odwiedzić Melillę. Ogrodzenie otaczające autonomiczne miasto jest imponujące, przytłaczające, powoduje, że zaniemówisz. Grube trójwarstwowe ogrodzenie z drutu, przez które codziennie próbują przekraczać setki migrantów.
Przypomniał mi się ten, który widziałem prawie dwa lata temu w Idomeni , na granicy między Grecją a Macedonią, gdzie wielu uchodźców zostało zablokowanych po przybyciu uciekających przed wojną w Syrii, kiedy Niemcy wycofały swoje początkowe zaproszenie, a Unia Europejska zgodziła się na zamknięcie niektóre z jego granic. „Nasze” ogrodzenie jest bardziej okrągłe, bardziej profesjonalne, onieśmielające.
To mnie głęboko zszokowało, nie mogłem wyrzucić tego z głowy. Nie jestem politologiem, nie rozumiem ekonomii ani prawa międzynarodowego, nie wiem, ile dramatycznych sytuacji leżących u podstaw ogrodzenia lub obu jego stron można by uniknąć lub zapobiec.
Wiem tylko, że czułem się głęboko nieswojo widząc rzeczywistość twarzą w twarz i po raz kolejny czując, że życie postawiło mnie po stronie uprzywilejowanych od chwili, gdy urodziłem się w Europie. Z tej samej strony, co ostentacyjne pole golfowe położone obok ogrodzenia Melilli i które José Palazón przedstawił tak klarownie na zdjęciu, które obiegło świat.
W Melilli udało mi się spotkać kilku „nieletnich bez opieki” , lepiej znanych jako MENAS, którzy tam mieszkają i czekają na przejście na półwysep. Ich wygląd, ich historie, ich cierpienia, ich łzy sprawiły, że skurczyłem się, zmartwiony, smutny. Wiem coś jeszcze na ten temat: o ranach, które opuszczają twój dom, twoją rodzinę, twoją ziemię jako chłopiec lub dziewczynka w twojej duszy i życiu.
Wielu z tych młodych ludzi przeżyło i poznało okropności daleko wykraczające poza to, co każdy z nas może sobie wyobrazić. Ale najgorsze jest to, że wielu z nich dorastało praktycznie samotnie.
Z powodu biedy, przemocy, wojny nie mieli możliwości opieki , ochrony ani pocieszenia. Poszli do przodu sami, wielu z nich dorastało na ulicach różnych krajów afrykańskich, ich jedynymi odniesieniami są ich rówieśnicy: inne dzieci imigrantów.
Właśnie z powodu ich historii o porzuceniu, stracie i traumie wielu ma trudności z tworzeniem więzi , okazywaniem empatii i pełnymi miłości związkami. Jak mogło tak nie być?
Ciągle o nich myślę w tych dniach, kiedy Helena Maleno jest sądzona za pomoc w ratowaniu życia migrantów, a Donald Trump nadal przewodniczy Stanom Zjednoczonym po tym, jak pokazał swój rasizm, obrażając najbiedniejsze kraje na ziemi. Słowa papieża Franciszka podkreślające potrzebę „przyjęcia, ochrony, wspierania i integracji migrantów i uchodźców” wydały mi się najbardziej odważne, jakie przeczytałem w tych dniach.
I tak, wiem, to niewygodny temat. Coś, o czym wiele osób woli - lub wolę, włączając siebie - żeby o tym nie myśleć, ponieważ czują, że w każdym razie mogą tylko czuć się źle lub wstydzić się, myśląc o leczeniu niewinnych ludzi.
Mindulness dla empatii
Czy warto mówić o tym w Mente Sana? Niedawne badanie, na które właśnie natknąłem się, przynosi ulgę. Pokazuje, że dzięki niewielkim ćwiczeniom uważności ludzie mogą być bardziej empatyczni i wspierać nieznajomych, którzy cierpią z powodu wykluczenia.
Zbadali to w Kalifornii, przeprowadzając eksperyment, który obejmował krótki trening uważności i sytuację, w której zaobserwowano, że nieznajomy cierpiał z powodu odrzucenia i wykluczenia. Kirk Warren Brown, dyrektor badania, powiedział: „Chcieliśmy to przetestować z nieznajomymi, ponieważ jedno jest, aby ludzie byli mili dla tych, których znają, a co innego wyrażanie życzliwości wobec nieznajomych. Uznaliśmy, że jest to szczególnie ważne w klimacie społecznym. i aktualny polityk ”.
W rezultacie ludzie, którzy ćwiczyli uważność, lepiej regulowali swoje emocje , nie byli zmartwieni, gdy zobaczyli, że ktoś obcy jest nękany, co pozwoliło im być obecnymi przy ofiarach, okazywać więcej ciepła i chętnych do pomocy.
Nie sądzę, abyśmy mogli skłonić Donalda Trumpa do uważności , ale pamiętanie, że wiele osób stawiających na zwiększenie empatii jest prawdopodobnie ważne dla poprawy sytuacji najbiedniejszych ludzi na ziemi.
Przyjmować i akceptować, z pełną uwagą i treningiem współczucia, aby później móc leczyć. Tylko w ten sposób będziemy w stanie wyeliminować ściany i ogrodzenia, które tak bardzo oddzielają i niszczą.