Olimpiada Walecznych
Jaka jest prawdziwa wartość?
W małym kraju graniczącym z potężnym wrogiem król zginął nie pozostawiając potomków. Wśród jego ludu wybuchła panika. Bez przywództwa, by się obronić, zostali już najechani przez swojego gigantycznego sąsiada. Zanim wiadomość przekroczyła granicę, starsi zebrali się, aby znaleźć kogoś, kto mógłby przejąć stery kraju.
„Musisz wybrać najodważniejszego obywatela i uczynić go królem tak szybko, jak to możliwe” - oświadczył jeden z nich.
„Masz całkowitą rację” - powiedział inny - „ale to jest ziemia rolników, rolników i rzemieślników”. Skąd weźmiemy zaciekłego monarchę?
Rada starszych debatowała długo, aż najbardziej pomysłowy z nich powiedział:
-Proponuję, abyśmy jutro zgromadzili wszystkich naszych mężczyzn i kobiety w wielkim konkursie. Możemy to nazwać olimpiadą odwagi.
Po ustaleniu, że to dobry pomysł, przyjęcie zostało ogłoszone przez dwanaście miast królestwa. Następnego ranka w małej stolicy postawiono kolorowy namiot z pomostem pośrodku, aby każdy, kto chciał, mógł pokazać swoją wartość. Pod koniec dnia ludzie decydowali, kto był najlepiej przygotowany do dowodzenia.
Napój rozprzestrzeniał się w świątecznej atmosferze, która na krótko rozwiała niepokój wywołany śmiercią króla.
O dziesiątej rano na scenę wszedł pierwszy kandydat. Był silnym mężczyzną jak byk, którego plecy były dwukrotnie szersze niż większość obecnych mężczyzn. Podniósł swe potężne ramiona, by zwrócić ich uwagę i ogłosił:
- Wiadomo, że jestem najsilniejszy ze wszystkich. Wielu z was widziało, jak powalam drzewo gołymi rękami. Stąd rzucam wyzwanie każdemu, kto chce mnie wystawić na próbę, ponieważ widzę, że jestem w stanie pokonać do trzech mężczyzn jednocześnie.
Kilku kelnerów z alkoholem wskoczyło na scenę i wszyscy skończyli twarzą w dół na ziemię, przy generalnym aplauzie. Jednak kolejny szept wskazywał, że większość uważa, że nie będzie władcą odważnym i skutecznym. Aby powstrzymać wroga znacznie większego od siebie, oprócz mięśni, potrzebowałeś rozumu i strategii.
Następnym, który stanął na podwyższeniu, był dojrzały mężczyzna, znany z dalekich wypraw, które odbył w młodości, walczył nawet w szeregach obcego legionu.
- Najlepiej nadaje się do przejęcia dowodzenia - powiedział autorytatywnym głosem. Będę wiedział, jak poprowadzić naszych ludzi do zwycięstwa. Jeśli wybierzesz mnie na króla, obiecuję bronić wolności do ostatniej kropli krwi.
Te ostatnie słowa nie spodobały się. Na głowach kobiet i mężczyzn widniały sceny strasznych bitew i ofiar, które w końcu zdziesiątkowały ludność.
Kobieta, najpiękniejsza i najszlachetniejsza z królestwa, przedstawiła swoje dalekie więzi krwi z przywódcami różnych krajów. Może to zapewnić im cenne sojusze, aby znaleźć ochronę przed ich wielkim wrogiem.
Ale ta propozycja też nie przekonała.
Potem nastąpiła chwila wielkiej wrzawy, kiedy głupi młody człowiek wskoczył na scenę nagi, niosąc worek. Po opróżnieniu go u jego stóp, dziesiątki skorpionów, skorpionów i jadowitych węży wspinały się po jego skórze bez wyrazu paniki ani niepokoju.
„Nie boję się niczego ani nikogo” - krzyknął chłopiec. Wybierz mnie, a nie będziesz mógł powiedzieć, że naszym królestwem rządzą straszne ręce.
Został natychmiast odrzucony.
Bez większej liczby kandydatów partia przygasła, a wśród ludności zaczęło rozprzestrzeniać się zniechęcenie. Ku zdziwieniu wszystkich, gdy kucharze usuwali resztki jedzenia, a winiarze toczyli puste beczki, na platformę wszedł chudy, zgarbiony mężczyzna i powiedział:
- Nie było moim zamiarem przedstawianie swojej kandydatury, ale skoro nie ma nikogo innego, mogę ten ładunek unieść, dopóki nie znajdziemy innej, bardziej wykwalifikowanej osoby.
Wybuchł śmiech. Ten człowiek był znany tylko z ciągłych dolegliwości. Wielu nawet nie rozumiało, jak wciąż żyje.
- Być może spodziewałeś się piękniejszego króla lub królowej - kontynuował. Albo tyran, który rozpaliłby duchy ludzi. Nie mogę ci tego zaoferować, ale mogę zaświadczyć, że zmierzyłem się z tysiącami przeciwności, nigdy się nie poddając.
-O tak? - zachęcił karczmarz. Kogo pokonałeś, łajdaku?
Bez najmniejszego niepokoju wyjaśnił:
-Kiedy byłam bardzo mała, poważna choroba zdeformowała moje ciało i zostawiła mnie takim, jakim mnie widzicie. Ale moi rodzice nigdy nie usłyszeli ani jednego płaczu z moich ust. Ze względu na słabą kondycję przez całe życie musiałem borykać się z różnego rodzaju dolegliwościami, ale ani jednego dnia nie przestałem wstawać na słońcu i wypełniać obowiązków.
Pod koniec jego przemówienia zapadła pełna oczekiwania cisza.
- Mam dość odwagi, aby, znając opinię, jaką o mnie masz, zaoferować swoją pomoc w tych trudnych chwilach. Nie mam na swoim koncie wojskowych nagród ani zwycięstw, ale jestem dumny, że pokonałem siebie.
Tej samej nocy został królem.