Nie, nie liczy się zamiar

Sergio Huguet

Intencja się liczy? Czasami nie. Chcemy pomagać tym, którzy mają problemy, ale nie wiemy, jak to zrobić. Więc wynik jest odwrotny

Wszyscy chcieliśmy pomóc bliskiej osobie, która źle się bawi lub ma trudności. Wielu z nas odczuwało znaczną bezradność, gdy zobaczyliśmy, że to, co zaczęło się jako dobra intencja - wsparcie osoby w potrzebie - stało się frustrującym doświadczeniem dla obu stron.

Jak „dobrze” pomóc innej osobie

W wielu przypadkach same dobre intencje nie wystarczą. Udzielanie wsparcia jest sztuką, ponieważ „oferowanie” pomocy komuś niekoniecznie oznacza „bycie” jej pomocą.

Musimy mieć optymalny poziom samowiedzy i mieć świadomość, że pewne zasady przekształcają nasz zamiar pomocy, udzielania wsparcia w naprawdę pożyteczne działanie. Dlaczego poznanie nas jest tak ważne?

Na nasze pragnienie pomocy mogą silnie wpływać osobiste uczucia. Chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy, nieświadomie aktywujemy je w obliczu cierpienia. A te uczucia uniemożliwiają nam osiągnięcie celu, jakim jest bycie skutecznym pomocnikiem.

Zaczynamy od fałszywej hipotezy, że my mamy rację, a on myli się, gdy oferujemy komuś naszą pomoc.

Prawda jest taka, że ​​oboje cierpieliśmy. On za jego problem i my za to, że cierpimy.

Dlatego proponowane przez nas rozwiązania mogą być bardziej ukierunkowane na pomoc naszemu przyjacielowi, niż na to, by były dla niego naprawdę przydatne.

To, co robimy, to próba uniknięcia naszego cierpienia, nie zdając sobie z tego sprawy, dzięki lepszemu widzeniu go.

Doradztwo nie pomaga, towarzyszy tak

Sytuacja ta jest wyraźnie odzwierciedlona w słowach, które zwykle kierujemy do osoby w depresji. Radzimy więcej niż towarzyszenie mu w bólu, coś niełatwego.

Swoją radą chcemy, aby chwilowo zachęcał go do pomocy, na przykład w radzeniu sobie z bezradnością, którą odczuwamy, gdy widzimy, jak cierpi.

Czasami wspieramy innych, aby czuli się ważni, użyteczni i potężni.

Ważne jest również, aby wiedzieć, że czasami zaprzeczamy lub nie wiemy, jak rozpoznać w sobie pewne poczucie niższości.

A stając się ludźmi, którzy pomagają innym , czujemy, że przekształcamy ich w coś przeciwnego, to znaczy w poczucie wyższości i mocy.

Wtedy zaczyna się rodzaj gry, w której musimy być potrzebni. A ponieważ motywacją do pomocy nie było szczere zainteresowanie wsparciem, w końcu narzekamy na krzyż, który nosimy, i na to, jak niesprawiedliwe jest być zawsze dostępnym dla innych, gdy nikt nie jest dla nas.

Innym razem pomoc, którą oferujemy, działa pod nieświadomym wpływem poczucia winy

To, co osiągamy, zajmując się problemami innych, to unikanie kłucia w głosie naszego sumienia, oskarżając nas o bierność wobec cierpienia innych.

Na przykład wielu dorosłych było dziećmi wychowanymi na żywiciela rodziny w ich domach. Ponieważ są ludźmi, którzy robią coś więcej niż tylko swój udział dla innych, okazują się ogromnie wymagający wobec innych, gdy pomagają.

Proszenie też pomaga

Chociaż ważne jest, abyśmy się poznali, aby pomagać innym, nawet jeśli dobre chęci nie wystarczą, warto znać podstawowe zasady, dzięki którym nasze wsparcie będzie naprawdę przydatne.

Lepiej zapomnieć o udzielaniu porad i rozwiązań bez więcej. O wiele skuteczniejsze jest zadawanie właściwych pytań, aby osoba, której próbujemy pomóc, mogła skierować swój umysł na pytanie, na które ma odpowiedzieć. Możesz więc znaleźć rozwiązanie, o którym nie pomyślałeś.

To osoba zaangażowana musi wykonać prawdziwą pracę na rzecz zmiany. Naszym zadaniem jest „po prostu” oferowanie zewnętrznego wsparcia w celu ułatwienia tego procesu.

W tym sensie, nakłanianie ludzi do polegania na sobie i swoich zasobach, aby stawić czoła swoim problemom, jest najlepszą pomocą, jaką możemy im zaoferować.

Jest to atak na ich kreatywność i potrzebę samodoskonalenia, pozbawiający możliwość samodzielnego rozwiązania problemu.

Jak powiedziała włoska pedagog, psychiatra i filozof Maria Montessori: „Wszelka niepotrzebna pomoc, jakiej udzielamy człowiekowi, jest przeszkodą i przeszkodą w jego rozwoju”.

Popularne Wiadomości