Szukaj więzi i relacji, które cię leczą
Jorge Bucay
Relacje, które cię ranią, blokują twój potencjał. Ale zawsze jest rozwiązanie: trzymaj się tych, które dają ci przyjemność i mogą sprawić, że się rozwijasz.

Zaczynam od cytatu: „Ogólnie mówiąc, zdrowy związek to taki, który napędza i podtrzymuje rozwój wszystkich tych, którzy nim żyją”.
Relacje międzyludzkie występują w różnym stopniu zażyłości i zaangażowania, na różnych poziomach głębi lub powierzchowności; są trwalsze lub bardziej ulotne, bardziej otwarte i ekspansywne lub wręcz przeciwnie, pełne tajemnic i ukryć.
Wszystko to może wydawać się naszym oczom czymś oczywistym i wykrywalnym, ważnym lub nieistotnym, znaczącym lub nieistotnym, w zależności przede wszystkim od miejsca i funkcji, z której obserwowane są spotkania i nieporozumienia między ludźmi.
Zdrowe lub niezdrowe relacje
Ci z nas, którzy pracują w ramach opieki psychologicznej, nie mogą nie zwrócić największej uwagi na najbardziej podstawowe, najbardziej elementarne i najważniejsze rozróżnienie dla terapeuty: rozróżnienie między zdrowymi związkami a niezdrowymi związkami .
Możesz się zastanawiać, czy potrafisz zdefiniować te dwa typy relacji (zdrowe i nie tak bardzo), prawidłowo przeczuwając, że każde zdanie nieuchronnie będzie uogólnieniem, a jednocześnie niewystarczającym opisem . Ale chcę, żebyśmy przynajmniej spróbowali.
Zdrowe relacje można również rozpoznać po przyjemności, jaką generują i jak satysfakcjonujące są
Gdybym miał przećwiczyć krótką i pierwszą definicję, wybrałbym podkreślenie, że zdrowy związek to taki, który zachęca i podtrzymuje rozwój wszystkich tych, którzy nim żyją , czy to dwóch, trzech czy setek osób.
Dodam, że można je zidentyfikować na podstawie przyjemności, jaką generują, i tego, jak bardzo są satysfakcjonujące .
Niezdrowe relacje to takie, które powodują, że pozostajemy w stagnacji, blokując nasz potencjał lub, co gorsza, spychając z powrotem w bólu i goryczy na ścieżkę naszego osobistego rozwoju.
Kiedy są toksyczne?
Kilka lat temu język terapeutów mocno włączał przymiotniki toksyczne i toksyczne, odnosząc się do „szkodliwości” w więziach niektórych ludzi, a nawet w niektórych emocjach.
Jednak poza modą posługiwania się tym wyraźnym i mocnym obrazem - być może przesadnie - wszyscy specjaliści od zdrowia psychicznego wiedzą, że nie ma między nimi dwóch równych powiązań i że każda relacja międzyludzka ma swoje unikalne krawędzie , które czasami nie są nie potrafią zrozumieć ani klasyfikować, ani od wewnątrz.
Warto pamiętać, że posuwanie się naprzód jest zawsze procesem dynamicznym (trzy kroki do przodu i dwa do tyłu), a nieporozumienie lub konkretna dyskusja nie wystarczą, aby zakwalifikować związek jako toksyczny.
Dlatego diagnozowanie tego, co jest niezdrowe w niektórych naszych najgorszych związkach, nie zawsze jest łatwe, a zakończenie więzi, które budujemy z wysiłkiem i entuzjazmem, nigdy nie jest łatwe .
Kiedy dyskomfort i dyskomfort w związku stają się trwałe i niezaprzeczalne, warto się zastanowić, dlaczego budujemy tego typu relacje i podejmujemy wszelkie wysiłki, aby je utrzymać , wiedząc nawet, że nie tylko nie pomagają nam one w rozwoju, ale także codzienne są najbardziej oczywistą przyczyną naszego cierpienia.
Pomijając tendencje do autodestrukcji, które w nas gnieżdżą się (w cieniu naszej niskiej samooceny), bardzo dobrze byłoby przyznać, że zwykle nawiązujemy relacje z innymi, w których staramy się zaspokoić świadomie lub nie pewną potrzebę istnienia dostosować się do naszej mniej lub bardziej neurotycznej struktury.
Od czasu pojawienia się psychoanalizy wiemy, że udaje nam się odnosić głównie do osób, które mają cechy i postawy powiązane z naszymi . Ludzi, którzy potrafią funkcjonować z naszymi najgorszymi i najlepszymi aspektami, jakby byli biegami.
Kiedy związek jest zdrowy i pożywny, to zdrowe aspekty wzajemnie się uzupełniają; podczas gdy w niezdrowym związku występuje również „haczyk”, czasami tylko między najbardziej konfliktowymi aspektami obu.
Pasujące rany
Te stereotypowe i powtarzalne powiązania występują między ludźmi, którzy „pozornie” spotykają się, by podzielić się chwilą lub ważną sytuacją, ale którzy „naprawdę” spotykają się, aby dzielić się doskonałą „choreografią”, która je uzupełnia i która jest aktualizowana w każdej interakcji, konflikcie lub braku zgody.
Z biegiem czasu sekwencja słów i postaw staje się do tego stopnia taka sama, jak wcześniej, że wszyscy wiedzą, co będzie dalej, i pomimo rozpaczy, nikt nie może temu zaradzić .
Są to „gry, w których bierzemy udział”, jak nazwał je psychiatra Eric Berne: wymiany, w których każdy pełni określoną już rolę, dostosowując się do planszy ustalonej przez drugiego.
Osoba nadmiernie perfekcjonistyczna może na przykład znaleźć „wielkiego przyjaciela” w kimś, kto ze względu na swoje samokrytyczne i winne cechy nigdy nie jest zadowolony ze swoich działań i wyników, wiedząc i deklamując, że to, co zrobił lub powiedział, nie pochodzi z wszystko dobrze.
Opowieść z humorem
Wiele lat temu w mojej książce Pozwól, że ci opowiem, opisałem stary humor, który równie dobrze mógłby być częścią prawdziwej historii:
Pewnego ranka wstając mężczyzna ze swojego pokoju woła żonę:
-Maria!
Kiedy nie ma odpowiedzi, wygląda na korytarz i woła ją ponownie:
-Maríaaa!
Myśląc, że któregoś dnia pójdzie z żoną do lekarza, aby skonsultować się z nią w sprawie głuchoty, którą u niej dostrzegł, podchodzi do drzwi kuchennych i widzi żonę od tyłu. Stamtąd woła ją na głos:
-Maria! Mariaaaaa!
Zirytowany sytuacją podchodzi do niej i potrząsa nią, chwytając ją za ramiona. Kiedy się odwraca, wrzeszczy na niego:
-Maria !!! Nie słyszysz, że dzwonię do ciebie …? Z każdym dniem stajesz się droższy!
Potem śmieje się i odpowiada mu, również krzycząc, jakby się upewniając, że tym razem słucha:
- „Odpowiadałem ci cztery razy! Tym, który każdego dnia staje się droższy, jesteś Ty! ”.
Marzenia i złamane obietnice
Niestety, w prawdziwym życiu kompromisy nie zawsze są tak zabawne, a konsekwencje rzadko są tak banalne. Terapeuci nauczyli się, że niektóre niezdrowe relacje są naprawdę zdolne do wyrządzenia wielkich szkód, zwłaszcza jeśli są utrzymywane przez lata, stając się czymś więcej niż zwykłą grą we dwoje, przekształcając się w prawdziwe nałogi lub zaciekle zamknięte i destrukcyjne więzi .
Być może największą komplikacją patologii więzi jest to, że podobnie jak w przypadku narkomanii, wszystko zaczyna się od spełnienia marzenia o pożądanej i oczekiwanej sytuacji:
„Partner lub partner, którego przeznaczenie stanęło na mojej drodze, w końcu da mi to, na co zawsze zasługiwałem i nikt nie był w stanie mi dać. W tym ulotne poczucie, że w końcu jesteśmy w bezpiecznym związku, o który nigdy nie będziemy musieli się troszczyć ”.
Zbyt często najbardziej toksyczne związki przypominają dżina w lampie z opowieści tysiąca i jednej nocy
Pojawiają się na naszym wybrzeżu jako dar z nieba, przedstawiają się mówiąc, że są do naszej dyspozycji , że pomogą nam łatwiej wykonywać nasze zadania, że chcą uniknąć wszelkich problemów i udręki, że nie będziemy już mieli powodów do zmartwień o przyszłość.
I tak jak w tej historii, na początku wydają się mieć moc i wolę spełnienia tego, co obiecali .
Ale prędzej czy później budzimy się do rzeczywistości. Nasz zaczarowany geniusz wymaga coraz więcej, a dostosowanie się kosztuje nas więcej. Ten, który obiecał, że będzie naszym sługą i obrońcą, staje się naszym wrogiem, a jego moc, daleka od uspokojenia nas, niepokoi nas.
Podobnie jak w przypadku narkotyków, alkoholu, jedzenia, seksu czy pieniędzy , drzwi, które wydawały się prowadzić do morza rozwiązań, przekształcają się w złowrogą spiralę problemów i presji.
Odbierz naszą moc
Wyjściem jest zrozumienie realiów sytuacji i wzięcie na siebie odpowiedzialności , zarówno za problem, jak i za rozwiązanie. Droga prowadzi przez prawdę, której nie możemy zapomnieć:
Mało kto będzie miał nade mną władzę inną niż ta, którą im dałem
Jeśli nie zapomnę i nie zdaję sobie sprawy, że dałem ci tę moc, muszę też zdać sobie sprawę, że mogę ci ją odebrać.
Być może nie ma lepszej rady niż ta udzielona przez nasze mamy, które zalecały nam wystrzeganie się złego towarzystwa. W głębi duszy, nie wiedząc o tym, odnosili się do ludzi, którzy w zbyt wielu momentach potrafią wydobyć z nas to, co najgorsze.
Kończę cudownym zdaniem jednego z największych komików w historii, Groucho Marxa, który w jednym ze swoich filmów powiedział: „Nie jestem związany z żadnym klubem, bo nigdy nie zaakceptowałbym bycia członkiem klubu, który akceptował takich członków jak ja” .